GKS był zespołem o klasę słabszym od Cracovii i Pasy pewnie awansowały do ćwierćfinału Pucharu Polski. Krakowianie prowadzili do przerwy 1:0 po golu Miroslava Covilo, a tuż po zmianie stron katowiczanie mieli dwie dobre okazje bramkowe, ale najpierw strzał Macieja Bębenka obronił Grzegorz Sandomierski, a potem Bartosz Iwan uderzył z kilku metrów nad bramką.
- Wiedząc, że Cracovia grała swój mecz ligowy dzień wcześniej od nas, w związku z czym może być od nas świeższa, chcieliśmy przetrzymać pierwszą połowę i ewentualnie starać się ukłuć w drugiej. Tradycyjnie straciliśmy bramkę po stałym fragmencie gry. Nie wiem, czy można się było lepiej zachować - Kamiński miał swojego zawodnika, a wsparcie miał mieć w Pietrzaku - mówi trener Piotr Piekarczyk.
Niewykorzystane sytuacje zemściły się na GKS-ie, gdy na 2:0 podwyższył Erik Jendrisek. I-ligowiec szybko strzelił kontaktowego gola, ale po chwili na 3:1 trafił Boubacar Dialiba, ustalając wynik meczu.
- Pierwsza połowa była pod dyktando Cracovii, ale na początku drugiej połowy mieliśmy dwie, trzy swoje sytuacje, ale zamiast strzelić gola, sami go straciliśmy. Przy 1:2 wydawało się, że jeszcze jest coś do ugrania. Żal mi moich chłopców, bo włożyli dużo sił w ten mecz, ale Cracovia była lepszym zespołem, jak na rywala z ekstraklasy przystało - puentuje trener Piekarczyk.