Wśród powołanych z klubów zagranicznych zawodników znajduje się tylko trzech skrzydłowych. Formy Jakuba Błaszczykowskiego oraz Kamila Grosickiego pewni być nie możemy. Obu nie brakuje serca, ale do sukcesu potrzeba właśnie dobrej dyspozycji, a także siły.
Niby Błaszczykowski zdobył już pierwszego gola w barwach Fiorentiny, zaliczając przy okazji pełny mecz przeciwko Bolonii, jednak licząc rozgrywki klubowe, podczas całego sezonu spędził na boisku tylko 190 minut. Jeśli zaś chodzi o Kamila Grosickiego, trener Rennes uważa Polaka za groźniejszego przy zmęczonym rywalu - dlatego wpuszcza "Grosika" regularnie, ale wyłącznie na końcówki. Piłkarz odzwyczajony od gry przez 90 minut może mieć problemy z wytrzymaniem trudów spotkania. Wtedy zaczną się schody...
- Formą Grosickiego martwić się nie musimy. W meczu z Niemcami zagrał naprawdę dobrze. Fakt, brakowało mu pary pod koniec spotkania. Lepiej biegać dobrze 60 minut niż średnio 90. Ale co będzie przez ostatnie pół godziny? Kandydatów nie widać. Pewnie zagęścimy środek pola - zastanawia się były reprezentant Polski, Kamil Kosowski.
- Jeśli chodzi o Kubę, trener Fiorentiny wystawia go od pierwszej do ostatniej minuty. Więc o jego siły możemy być spokojni - mówi były asystent Leo Beenhakkera, Bogusław Kaczmarek, dla którego zagadką pozostaje natomiast pozycja lewego obrońcy. - Nie chcę wyręczać Adama, ale chętniej zobaczyłbym tam Artura Jędrzejczyka. Rybus zagrał z Niemcami bardzo dobre spotkanie. Tylko Szkoci i Irlandczycy są piłkarzami o innej charakterystyce. Będzie dużo pojedynków główkowych, a Maciek jest niski. Będzie dużo walki o pozycję na polu karnym, a Maćkowi brakuje ciała. Dlatego wolałbym "Jędzę". Oczywiście, jeżeli jest w formie. Inaczej problem skrzydeł nadal istnieje - dodaje Kaczmarek.
Nie mamy zastępców?
Wariant z meczów przeciwko Niemcom zakładający wystawienie Arkadiusza Milika na prawej pomocy nie wypalił i prawdopodobnie nigdy już nie zostanie zastosowany. Milik sam przyznał, że ani nie lubi, ani nie potrafi tam grać. Dalsze próby prowadzić więc będą do osłabiania całej strony, a także marnowania wielkiego potencjału zawodnika.
Z kolei pośród piłkarzy występujących w Ekstraklasie kandydata mogącego wskoczyć do reprezentacji po prostu nie znajdujemy. - Rozstrzał między poziomem naszej ligi a piłki europejskiej jest tak duży, że nie ma sensu nawet szukać - uważa Kaczmarek.
Gdyby odpowiednią formę osiągnął Sławomir Peszko, problem rozwiązałby się automatycznie. Niestety, "Peszkin" po powrocie do Polski nie zachwyca. Podobnie sprawa ma się w przypadku Michała Kucharczyka, który momentami wygląda fatalnie.
Jedynym realnym pretendentem do tytułu kadrowicza wchodzącego z ławki wydawał się pominięty przez Adama Nawałkę Jakub Kosecki. Występujący w niemieckim drugoligowcu SV Sandhausen piłkarz zanotował świetny start. Trener Alois Schwartz oparł na nim taktykę, ale w ostatnich dniach "Kosa" znów obniżył loty - zanotował dwa słabsze spotkania. - Jego dynamika jest jakąś opcją na końcówkę, kiedy rywal czuje się zmęczony i zostawia więcej miejsca. Ale powołanie Koseckiego w tej chwili byłoby eksperymentem. Połączenie eksperymentów z meczami o wszystko daje nam mieszankę dużego ryzyka - analizuje Kaczmarek, który - podobnie jak Kosowski - apeluje o więcej spokoju.
[b]
Bez obaw[/b]
- Mamy naprawdę dobrych piłkarzy. Możemy być z nich dumni. A jeśli już powinniśmy się czymś martwić, to takimi graczami jak Robert Lewandowski czy Grzegorz Krychowiak. Jeżeli z ich zdrowiem wszystko będzie dobrze - w grze nie pojawią się komplikacje. A właśnie oni są dla naszej taktyki kluczowi. Poza tym, jesteśmy w komfortowej sytuacji. Tym razem inni muszą nas gonić, a nie my ich - uważa Kosowski.
- Z bokami sobie poradzimy - uspokaja Kaczmarek. - Gorzej ze środkiem obrony. Nie mamy godnego partnera dla Kamila Glika. Łukasz Szukała nie prezentuje się dobrze i nad tym powinniśmy pomyśleć. Nie szukajmy problemów tam, gdzie ich po prostu nie ma - kończy.
[b]Mateusz Karoń
Kibice Bayernu pod wrażeniem wyczynu Lewandowskiego. "Na pewno kupię jego koszulkę"
[/b]