- Przyjechaliśmy do Wrocławia, żeby jak najlepiej zagrać. Uważałem gospodarzy za zdecydowanych faworytów. Pierwsza połowa była dobra w naszym wykonaniu, mieliśmy dwie, trzy sytuacje. Ważny moment był pod jej koniec, kiedy strzeliliśmy bramkę. Po przerwie zagraliśmy bardzo bardzo źle. Nie jestem zadowolony. Mieliśmy problem na naszej lewej stronie. Nie radziliśmy sobie tam. Zmieniliśmy ustawienie na 4-4-1, przez co musiałem zmienić Nespora. Tę część meczu mogę podsumować jako bardzo złą - mówił po meczu ze Śląskiem Wrocław trener Piasta Gliwice.
W Gliwicach starają się nie myśleć o miejscu, które zajmują w tabeli. Na tę chwilę Piast jest jednak zdecydowanym liderem Ekstraklasy. - To dopiero 10. kolejka, można powiedzieć początek sezonu. Jeszcze długa droga przed nami. Mamy 24 punkty, ale jest ich do zdobycia znacznie więcej. Za nami są takie drużyny, jak Lech czy Lechia. One mają bardzo dobre składy. Myślę, że te zespoły wrócą do gry i jeszcze namieszają - skomentował Radoslav Latal.
Szkoleniowiec gliwiczan tłumaczył także dlaczego zdjął z boiska Martina Nespora. - Chcieliśmy wzmocnić lewą stronę, gdzie mieliśmy sporo problemów. Chcieliśmy ją zabezpieczyć. Zmiana była podyktowana przede wszystkim elementami taktycznymi, a nie tym, że Nespor nie rozegrał dobrych zawodów - wyjaśnił.
Decydującego gola dla losów spotkania strzelił Uros Korun. Związana jest z nim ciekawa anegdota. - Grał już bardzo dobrze w ostatnich meczach, zwłaszcza w spotkaniu w Gliwicach z Lechią Gdańsk. To był jeden z najlepszych zawodników na boisku. Miałem do niego prośbę przed meczem ze Śląskiem. Z obrońców Osyra i Hebert już strzelali gole, to prosiłem go, aby on teraz zdobył bramkę. Udało się i to była bramka na wagę trzech punktów - podsumował Radoslav Latal.
#dziejesiewsporcie: Pato imponuje formą