Lider Ekstraklasy nie zwalnia tempa! Kolejne zwycięstwo Piasta Gliwice!

Piłkarze Piasta Gliwice nie biorą jeńców. Drużyna Radoslava Latala tym razem pokonała 2:1 Śląsk, będąc od rywala drużyną lepszą. We wrocławskim zespole nie dzieje się najlepiej.

Gliwiczanie są jedynym bezkompromisowym zespołem Ekstraklasy - albo wygrywają, albo przegrywają. We Wrocławiu zawodnicy Piasta już w 5. minucie powinni wyjść na prowadzenie. Błąd popełniła obrona Śląska, ale Mariusz Pawełek zdołał wygarnąć piłkę spod nóg składającego się do uderzenia Nespora. Czechowi przeszkadzał jeszcze... kolega z zespołu. Co ciekawe, Patrik Mraz, Sasa Zivec oraz Martin Nespor - ta trójka zdobyła aż 9 z 16 goli całej drużyny Piasta Gliwice.

W kolejnych minutach Piast dalej śmiało atakował. Gospodarze, z trójką nominalnych defensywnych pomocników w środku boiska, nie potrafili przenieść ciężaru gry pod pole karne zespołu Radoslava Latala. Śląsk ograniczył się zatem jedynie do strzałów z dystansu.

Skoro Tadeusz Pawłowski zagęścił środek, to gliwiczanie starali się grać skrzydłami, co wychodziło im bardzo dobrze. Obrońcy WKS-u mieli sporo pracy po dośrodkowaniach czy to Kamila Vacka, czy Mraza.

Wspominani wcześniej Zivec i Nespor w 24. minucie znów byli blisko wyprowadzenia gliwiczan na prowadzenie. Po zagraniu tego pierwszego napastnik Piasta z dwunastu metrów uderzył mocno, ale trafił piłką w słupek! Gdy pod koniec pierwszej połowy Śląsk śmielej ruszył do ataku, gliwiczanie natychmiast utemperowali zapędy wrocławian. Po wrzutce Mraza z rzutu wolnego gola głową zdobył Hebert. - Śląsku grać, k**** mać - huknęły trybuny.

Ta reprymenda nie do końca poskutkowała, bo to Piast z przytupem mógł rozpocząć drugą połowę - Josip Barisić wpadł z piłką w pole karne, ale uderzył obok słupka. To powinien być gol. Zmarnowane okazje się mszczą - mówią piłkarscy kibice. I tak też było w tym meczu. W 59. minucie Jacek Kiełb przebiegł z piłką kilkanaście metrów i dograł do Kamila Bilińskiego, który z trudnej pozycji trafił do bramki.

Piast to nie jest jednak przypadkowy lider Ekstraklasy. Po stracie gola gliwiczanie się nie załamali, od razu ruszyli do przodu i znów wyszli na prowadzenie. Nieczysty strzał oddał Mraz, piłka dotarła do stojącego w polu karnym Urosa Koruna, który momentalnie uderzył. Sekundę później, jeszcze po rykoszecie od obrońcy, Pawełek po raz drugi musiał wyjmować ją z siatki.

Po tym ciosie Śląsk już się nie podniósł. W poprzednim sezonie we Wrocławiu gospodarze wygrali pewnie 3:0, będąc zespołem zdecydowanie lepszym. Na Górnym Śląsku Piast był jednak górą, pokonując dwukrotnych mistrzów Polski 2:0. Teraz znów lepsi byli gliwiczanie, którzy z każdym kolejnym spotkaniem potwierdzają swoją klasę w tym sezonie. Wrocławianie natomiast przegrali drugi ligowy mecz z rzędu i w tabeli mają tylko dwanaście punktów - dokładnie połowę tego, ile zgromadzili już zawodnicy Radoslava Latala.

Śląsk Wrocław - Piast Gliwice 1:2 (0:1)
0:1 - Hebert 44'
1:1 - Kamil Biliński 59'
1:2 - Uros Korun 63'

Składy:

Śląsk Wrocław: Mariusz Pawełek - Paweł Zieliński, Piotr Celeban, Tomasz Hołota (74' Krzysztof Ostrowski), Mariusz Pawelec, Tom Hateley, Marcel Gecov, Flavio Paixao (87' Michał Bartkowiak), Krzysztof Danielewicz (55' Peter Grajciar), Jacek Kiełb, Kamil Biliński.

Piast Gliwice: Jakub Szmatuła - Uros Korun,  Kornel Osyra, Hebert, Marcin Pietrowski Radosław Murawski, Kamil Vacek (85' Paweł Moskwik), Sasa Zivec (90 +1' Mateusz Mak), Patrik Mraz, Josip Barisić, Martin Nespor (62' Gerard Badia).

Żółte kartki: Piotr Celeban, Paweł Zieliński, Flavio Paixao, Mariusz Pawelec, Krzysztof Ostrowski, Jacek Kiełb (Śląsk Wrocław) oraz Sasa Zivec (Piast Gliwice).

Sędzia: Szymon Marciniak (Płock).

Widzów: 11 444

Źródło artykułu: