Grzegorz Kasprzik jednym z bohaterów Górnika. "Chcę sobie udowodnić, że mogę jeszcze zaistnieć"

Kiedyś Grzegorz Kasprzik zdobywał z Lechem mistrzostwo, w sobotę natomiast wrócił do Poznania i kilkoma świetnymi interwencjami znacząco pomógł Górnikowi w wywalczeniu remisu 1:1.

Doświadczony bramkarz był zawodnikiem Kolejorza w sezonach 2009/2010 i 2010/2011. Nie udało mu się zaliczyć zbyt wielu występów, mimo to świętował z poznańskim klubem tytuł.

- Czuję sentyment do ludzi, których tutaj poznałem, a także samego klubu i kibiców. Moja przygoda z Lechem była taka, jaka była, ale zawsze fajnie tu wrócić - powiedział Grzegorz Kasprzik.

Po różnych perturbacjach, w Górniku 32-latek znów wypłynął na powierzchnię. - Tak bym tego nie nazwał. Robię swoje, zamierzam udowodnić przede wszystkim sobie, że jeszcze mogę zaistnieć. Chciałbym też odwdzięczyć się trenerowi Ojrzyńskiemu i chłopakom z drużyny za zaufanie - dodał.

Kasprzik zaliczył w Poznaniu świetny występ, broniąc kilka bardzo groźnych strzałów gospodarzy, po których wydawało się, że piłka musi wpaść do siatki. - Najtrudniejszy był ten Kownackiego, którego nie obroniłem - przyznał z uśmiechem. - Na poważnie, to zapadło mi w pamięci zwłaszcza uderzenie z półobrotu Marcina Robaka. Odległość od bramki była niewielka i czasu na reakcję nie miałem zbyt dużo. Cieszę się, że przyczyniłem się do wywalczenia jednego punktu.

Gospodarze mieli spore zastrzeżenia co do rzutu karnego. Został on podyktowany za zagranie ręką Paulusa Arajuuriego. - Łukasz Madej oddał strzał w światło bramki, a obrońca Lecha go wyhamował, czym pomógł Jasminowi Buriciowi. Wydaje mi się, że w takich okolicznościach jedenastka się należała - stwierdził Kasprzik.

#dziejesiewsporcie: piękny gest Hulka

Komentarze (0)