Zabrzanie przegrywali po golu Dawida Kownackiego, zaś do wyrównania doprowadzili za sprawą skutecznie egzekwowanego przez Romana Gergela rzutu karnego. Plan na ten mecz był jednak inny.
- Nie ukrywam, że przyjechaliśmy z nastawieniem na głęboką obronę i wyprowadzanie kontr. Jedna z nich miała nam dać bramkę i trzy punkty. Taki miał być scenariusz tego spotkania, nie zakładaliśmy, że ułoży się to inaczej i będziemy musieli gonić wynik - powiedział Leszek Ojrzyński.
Opiekun Górnika uważa, że sytuacji, po których jego zespół mógł objąć prowadzenie nie brakowało. - Późno zaczęliśmy stwarzać jakiekolwiek zagrożenie pod bramką poznaniaków. W kilku akcjach zabrakło właściwej decyzji i podania otwierającego. W 54. minucie mogliśmy mieć idealną szansę, przy dobrym rozegraniu sam na sam z bramkarzem mógł wyjść Maciej Korzym. Później Lechowi pomogła jeszcze świetna interwencja Abdula Aziza Tetteha - zanalizował.
Ojrzyński nie zamierza jednak rozdzierać szat. - Z perspektywy trybun można było odnieść wrażenie, że zależało nam wyłącznie na remisie, ale tak nie było. Zakładaliśmy scenariusz ze skutecznym wykończeniem jakiejś kontry. Nie udało się, ale to nie oznacza, że nie szanujemy jednego punktu - zakończył.
[color=black][b]#dziejesiewsporcie: piękny gest Hulka
[/b] [/color]