- Trudno komentować takie spotkanie. Siedzą w nas emocje i ogromne rozgoryczenie. Sami jednak jesteśmy sobie winni. W kilku sytuacjach zabrakło nam determinacji w polu karnym, lepszej skuteczności i przede wszystkim spokoju. Po bramce na 1:0 powinniśmy pójść za ciosem, a tego niestety nie było - powiedział Maciej Skorża.
Rzut karny dla Górnika wzbudził spore kontrowersje. Obserwatorzy mieli wątpliwości, czy zagranie ręką upadającego na murawę Paulusa Arajuuriego kwalifikowało się do wskazania na "wapno".
- Ta akcja była dość przypadkowa, a skończyła się jedenastką. Zaraz po meczu spędziłem kilka minut w pokoju sędziowskim, gdzie arbiter przedstawiał mi swoje racje. Arajuuri faktycznie dotknął piłki ręką, ale nie chcę się do tej sprawy odnosić. Wiadomo, że to zawsze budzi kontrowersje. Dla mnie natomiast liczą się fakty. Wywalczyliśmy tylko remis i pozostajemy na ostatnim miejscu - dodał.
Nie po raz pierwszy bardzo dobre zawody w Poznaniu rozgrywa bramkarz rywali. Tym razem był to Grzegorz Kasprzik, który zaliczył kilka znakomitych interwencji. Skorża uważa, że taki rozwój wypadków to wina Lecha. - Nasza niefrasobliwość sprawia, że oddajemy kilka strzałów w środek bramki, rozgrzewamy golkipera, on nabiera pewności siebie i potem jest mu łatwiej. Pewnie dlatego Kasprzik zatrzymał uderzenie Gajosa, choć do teraz trudno mi sobie wyobrazić jak to zrobił. Każdy bramkarz, który przyjeżdża do Poznania, chce tu zagrać mecz życia, my musimy być po prostu lepsi.
W składzie Kolejorza znów zabrakło Denisa Thomalli. Dlaczego? - Ten zawodnik zebrał ostatnio sporo krytyki i chciałem, żeby odetchnął, popatrzył na mecz z boku i nie przeżywał tych wszystkich emocji. Liczę, że Denis szybko do nas wróci, a reset pomoże mu odgrywać znaczącą rolę w zespole. Nie będzie mu jednak łatwo, bo gotowy do gry jest już Marcin Robak, który mimo że w ostatnim tygodniu trenował krótko, to w spotkaniu z Górnikiem dał dobrą zmianę - zakończył Skorża.
#dziejesiewsporcie: piękny gest Hulka