Marcin Kamiński: Nie dobiliśmy Górnika, to było kluczowe

Brak pójścia za ciosem i zbyt mało klarownych sytuacji - to zdaniem Marcina Kamińskiego główne przyczyny kolejnego niepowodzenia Lecha.

- Wciąż brakuje nam czegoś, by wygrać. Tym razem wreszcie strzeliliśmy gola jako pierwsi, co dodało nam otuchy, ale nie zdołaliśmy tego dowieźć do końca. Nie poszliśmy za ciosem. Wiosną potrafiliśmy to robić, ale tym razem się nie udało. Tego dobicia przeciwnika zabrakło najbardziej. Bardzo nas to boli. Chcieliśmy się przełamać, wreszcie ruszyć w górę tabeli. Gra ofensywna wyglądała nieźle, sytuacje kreowaliśmy, ale tych klarownych nie było zbyt wiele - powiedział Marcin Kamiński.

Trener Leszek Ojrzyński przyznał, że jego zespół zamierzał się głównie bronić i czyhać na kontry, choć wymienił też sporo akcji, w których zabrzanie mogli się pokusić o lepsze rozegranie. To z kolei zdaniem szkoleniowca mogłoby im dać nawet zwycięstwo.

Punkt widzenia poznaniaków jest jednak inny. - Górnik przede wszystkim nie chciał przegrać. To było doskonale widoczne, rywale ustawili się z tyłu i czekali na możliwość wyjścia z szybką akcją. Wielkiego zagrożenia jednak nie stwarzali - stwierdził Kamiński.

Czy rzut karny za zagranie ręką Paulusa Arajuuriego został podyktowany słusznie? - Każdy ma swoją interpretację. Jeden sędzia wskazałby na "wapno", inny pewnie nie. Możemy z tą decyzją polemizować. Mi arbiter jeszcze na boisku powiedział, że jego zdaniem Paulus miał czas na reakcję - dodał.

[b][color=black]Laskowski: to punkt przełomowy w futbolu

{"id":"","title":""}

[/color][/b]

Komentarze (0)