Łukasz Zwoliński: Następnym razem trener mnie zabije

Pogoń pokonała Jagiellonię Białystok i wróciła na pozycję wicelidera w Ekstraklasie. Mało brakowało, a Łukasz Zwoliński zostałby antybohaterem wieczoru w Szczecinie.

Młody napastnik postanowił wykonać rzut karny w 52. minucie po faulu Jacka Góralskiego na Adamie Frączczaku. Do wykonania jedenastki był wyznaczony poszkodowany, ale na prośbę Łukasza Zwolińskiego oddał piłkę. Zwoliński strzelił źle, nadział się na interwencję Bartłomieja Drągowskiego i na jego szczęście z dobitką zdążył Takafumi Akahoshi. Po strzale Japończyka Pogoń Szczecin wyszła na prowadzenie 2:1, którego nie oddała do końca.

- Następnym razem chyba oddam piłkę, bo trener już mnie zabije. Drugi raz zmarnowałem rzut karny, ale jakoś tak się dzieje, że oba mecze wygraliśmy. Nie ma więc konsekwencji mojego pudła i mam nadzieję, że pójdzie to szybko w niepamięć. Pozostaje mi dłużej zostawać na treningach i ćwiczyć jedenastki - powiedział Zwoliński.

- Całe szczęście "Aka" znalazł się tam gdzie powinien. Podbiegłem do niego zaraz po golu i powiedziałem "dziękuję". Różnie się to mogło skończyć, ale liczy się wynik końcowy. Łukasz Zwoliński nie musi w każdym meczu strzelać bramki. Liczy się drużyna - dodał najlepszy strzelec Pogoni.

Wynik pojedynku z Jagiellonią Białystok był sprawą otwartą. Goście nie zagrali w Szczecinie wielkich zawodów, a mimo to zdobyli gola i ambitnie szukali następnego. Karol Świderski trafił nawet w poprzeczkę z rzutu wolnego w końcówce. Przed tą kolejką różnica między Pogonią a Jagiellonią w tabeli wynosiła punkt, a teraz zwiększyła się do czterech.

- Wszyscy nastawialiśmy się na trudne spotkanie, bo Jagiellonia była napędzona wygraną nad Lechem Poznań. Czuliśmy się jednak mocni, bo to my byliśmy i jesteśmy niepokonani. Dlatego interesowało nas zwycięstwo. Nie ma innej opcji przed własną publicznością - zaznaczył Zwoliński.

W tym spotkaniu młody napastnik miał współpracować z Władimirem Dwaliszwilim, jednak Gruzin zszedł szybko z kontuzją. - Pokazywał nam zaraz po meczu jak ma rozciętą nogę. Na początku sędzia pozwalał na dużo, a później zrobił się drobiazgowy. Jego postawę niech ocenią odpowiednie osoby. Nam zależy na tym, by Władimir szybko doszedł do siebie, bo już w piątek gramy z Ruchem.

[event_poll=52799]

#dziejesiewsporcie: piękny gest Hulka

Komentarze (0)