Był listopad 2001 roku. Przy jednym stole siedzą Czerczesow i Radosław Gilewicz. - Rado, pojadę na mistrzostwa świata do Korei i Japonii - wypalił Rosjanin. - Stani, to niemożliwe. Nie grałeś w piłkę rok. Jesteś po ciężkiej operacji - Gilewicz tonował szalony pomysł kolegi. - Jak Stani coś powie, to tak będzie - odparł z grymasem Czerczesow. Wiosną wrócił na boisko. Pojechał na mundial do Azji.
Gilewicz i Jerzy Brzęczek przyjaźnili się z Czerczesowem. Z Tirolem Innsbruck seryjnie zdobywali mistrzostwa Austrii. - Stanisław lubił stawiać sobie cele, wydawałoby się, nie do zrealizowania. Pomysłów miał dużo, ale był niesłychanie uparty i osiągał, co zakładał - wspomina Gilewicz.
Były napastnik reprezentacji Polski pamięta kolegę jako człowieka opanowanego, podchodzącego do ludzi z dystansem. - Specyficzny człowiek. Na pierwszy rzut oka wygląda groźnie. To gość, który rzuci żart, by zaraz błyskawicznie spoważnieć. Jest bardzo opanowany. Trzyma ludzi na dystans. Słucha. To świetny psycholog - dodaje Gilewicz.
Czerczesow trenował w Rosji sześciu Polaków: Macieja Rybusa, Marcina Komorowskiego, Janusza Gola, Macieja Makuszewskiego, Jakuba Wawrzyniaka i Piotra Polczaka. Niemal wszyscy grali u niego w pierwszym składzie. - Myślę, że ceni nas za charakter i fakt, iż lubimy ciężko pracować. Zna kilka polskich zwrotów. Czerczesow jest bardzo wymagający. Docenia jak ktoś zostawia na boisku zdrowie i w tygodniu trenuje na maksa - mówi Komorowski, obrońca Tereka Grozny. - Zgadzam się. Gra o punkty była nagrodą za wysoką formę na treningu. On nie miał ulubieńców - dodaje Gol, który spotkał trenera w Amkarze Perm.
- Potrafił pożartować, ale i ochrzanić. Lubi ofensywny styl gry i wymianę podań, rozpoczynanie akcji od bramki - przypomina sobie Komorowski. - Jedno potknięcie i można było wypaść ze składu - wtrąca Gol. - Nie ma u niego świętych krów, drużynę trzyma w ryzach. To na co zawsze zwracał uwagę: cała drużyna pracuje w obronie, stosuje agresywny pressing i szybko przechodzi do ataku - uzupełnia.
Chce pracować w Polsce
Maciej Makuszewski cenił go za umiejętności przywódcze. - Lubiłem jego wzniosłe przemowy. Wierzył w swoją wizję i potrafił ją sprzedać piłkarzom. Jak byłem w Tereku to mówiło się, że zostanie trenerem reprezentacji Rosji. Dyscyplina to u niego świętość. I trzeba podporządkować się błyskawicznie jego filozofii - charakteryzuje go Makuszewski, dziś pomocnik Lechii Gdańsk, kiedyś Tereka.
Czerczesow zajął z Terekiem ósme miejsce w rosyjskiej ekstraklasie - najwyższe w historii. Najlepszym osiągnięciem szkoleniowca jest wicemistrzostwo Rosji ze Spartakiem Moskwa. Na krajowym podwórku dwukrotnie wywalczył też czwarte miejsce z Dynamem Moskwa. W pozostałych zespołach, które prowadził, nie miał znaczących osiągnięć.
Pracując w Groznym dzwonił do Gilewicza. - Telefonował, by dopytać się o jednego zawodnika z ekstraklasy. Byłem zdumiony, jaką ma wiedzę na temat naszej ligi i poszczególnych graczy. Ale zawsze to go cechowało - żył futbolem 24 godziny na dobę. Powtarzał mi: "Rado, dla mnie liczy się tylko piłka". Rozeznanie w rynku ma bardzo dobre. Kilka lat temu wspominał, że mógłby pracować w polskiej ekstraklasie - kończy były piłkarz.
Mateusz Skwierawski
Kołodziejczyk: Berg nie ma nic do zaoferowania Legii