LM: Druga porażka Arsenalu Londyn! Tym razem lepszy Olympiakos Pireus!

W meczu II kolejki grupy F Ligi Mistrzów Arsenal Londyn przegrał na Emirates Stadium z Olympiakosem Pireus 2:3. Po dwóch spotkaniach Kanonierzy nie mają na swoim koncie punktów i zamykają tabelę tej grupy.

Obie drużyny przegrały swoje pierwsze spotkania, lecz o ile porażka Olympiakosu z Bayernem Monachium nie była niespodzianką, o tyle strata punktów przez Arsenal w pojedynku z Dinamem Zagrzeb była sensacją. Kanonierzy przystąpili do starcia z Grekami podrażnieni poprzednią porażką, a Arsene Wenger nie wyobrażał sobie innego scenariusza niż triumf swojej drużyny. - To już zwycięstwo obowiązkowe - mówił menedżer Arsenalu.

Olympiakos nie zamierzał się jednak poddawać, ale od pierwszego gwizdka przewagę mieli gospodarze. Grecy z biegiem czasu atakowali coraz odważniej, a ich silną bronią były stałe fragmenty. W 32. minucie zespół z Pireusu objął prowadzenie po tym, jak po podaniu z rzutu rożnego zza pola karnego uderzył Felipe Pardo. Radość Greków trwała trzy minuty. Wówczas do wyrównania doprowadził Theo Walcott, który odważnie uderzył z ostrego kąta i nie dał szans golkiperowi rywali.

Grecy pierwszą połowę kończyli prowadząc 2:1, a gol dla Olympiakosu był co najmniej kuriozalny. Z rzutu rożnego Kostas Fortounis posłał piłkę zmierzającą do bramki. David Ospina chwycił futbolówkę, lecz uczynił to już za linią. Kanonierzy ostro protestowali, ale sędzia stojący tuż obok bramki uznał, że piłka przekroczyła całym obwodem linię.

Po przerwie zespół z Londynu atakował częściej, ale Grecy bronili się niemal całym zespołem, przez co Kanonierom trudno było sforsować defensywę rywali. Szansę na zdobycie gola dla Arsenalu mieli Per Mertesacker i Santi Cazorla, ale dopiero Alexis Sanchez w 65. minucie dał kibicom zgromadzonym na Emirates Stadium powody do radości i zdobył wyrównującą bramkę, lecz już niespełna 60 sekund później Grecy ponownie prowadzili. Esteban Cambiasso świetnie rozegrał piłkę, z boku pola karnego dogrywał Pardo, a Alfred Finnbogason trącił piłkę, która wtoczyła się do bramki gospodarzy.

Po stracie gola gracze Arsenalu ponownie próbowali odrobić straty. W 85. minucie blisko zdobycia drugiej bramki był Sanchez, ale jego strzał głową był minimalnie niecelny, a chwilę później bliski zaskoczenia Roberto był Santi Cazorla. Mimo skomasowanych ataków Kanonierzy nie zdobyli trzeciego gola i po dwóch kolejkach zamykają tabelę grupy F, a na swoim koncie nie mają punktu. Jeszcze gorszą informacją dla Arsenalu jest to, że w następnym meczu zmierzą się z rozpędzonym Bayernem Monachium.

Arsenal Londyn - Olympiakos Pireus 2:3 (1:2)
0:1 - Felipe Pardo 32'
1:1 - Theo Walcott 35'
1:2 - David Ospina (sam.) 40'
2:2 - Alexis Sanches 65'
2:3 - Alfred Finnbogason 66'

Składy:

Arsenal Londyn: David Ospina, Kieran Gibbs, Gabriel Paulista, Laurent Koscielny (57' Per Mertesacker), Hector Bellerin (86' Joel Campbell), Mesut Oezil, Santi Cazorla, Francis Coquelin (60' Aaron Ramsey), Theo Walcott, Alex Oxlade-Chamberlain, Alexis Sanchez.

Olympiakos Pireus: Roberto, Alberto Botia, Omar Elabdellaoui, Dimitris Siovas, Leandro Salino, Kostas Fortounis (87' Praxitelis Vouros), Pajtim Kasami, Esteban Cambiasso, Felipe Pardo, Seba (75' Hernani), Brown Ideye (46' Alfred Finnbogason).

Żółte kartki: Alexis Sanchez, Gabriel Paulista, Mesut Oezil (Arsenal Londyn) oraz Roberto, Alfred Finnbogason, Esteban Cambiasso, Kostas Fortounis (Olympiakos Pireus).

Sędzia: Bas Nijhuis (Holandia)

#DrużynaMZRPBramkiPkt
1 Bayern Monachium 6 5 0 1 19:3 15
2 Arsenal Londyn 6 3 0 3 12:10 9
3 Olympiakos Pireus 6 3 0 3 6:13 9
4 Dinamo Zagrzeb 6 1 0 5 3:14 3

Kołodziejczyk: Berg nie ma nic do zaoferowania Legii

Komentarze (21)
avatar
ikar
30.09.2015
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
w 10 druzyn europejskich pod kątem siły nie ma żadnej druzyny angielskiej.... taka prawda... 
avatar
lubelak_fan
30.09.2015
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Olympiakara ole!!!!!!!!!!!! 
avatar
Adam Rosiński
30.09.2015
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Szkoda 
avatar
jadro ciemnosci
29.09.2015
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Myślałem, że z Giroud w przodzie jest źle, bez niego jednak chyba jeszcze gorzej. Z przodu prawie wszystko na aferę, mało było ciekawie rozegranych kombinacyjnie akcji. A Oezila to trza chyba w Czytaj całość
avatar
Multi11 Przemek
29.09.2015
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Szkoda, że nie w tym sezonie finał LE w Warszawie, może 3 miejsce w grupie jakimś cudem Arsenal uciuła i pogra w LE na wiosnę.