Josh Magennis: strzelił gola na wagę awansu na ME. A niedawno był... bramkarzem

Dziennikarze nazywają go Mr Versatile, czyli Pan Wszechstronny. Próbował zrobić karierę między słupkami, grał także na prawej obronie, ale sławę zyskał jako napastnik. Gdy miewał gorsze momenty, zastanawiał się, czy nie przerzucić się na rugby.

Michał Fabian
Michał Fabian
PAP

8 października Belfast oszalał z radości. Prowadzona przez Michaela O'Neilla reprezentacja Irlandii Północnej, pokonując Grecję 3:1, zapewniła sobie awans na Euro 2016 we Francji. Jedną z bramek - na 2:0 - zdobył Josh Magennis, 25-letni napastnik szkockiego Kilmarnock. To było jego premierowe trafienie w drużynie narodowej.

- Gdy o tym myślę, to jest to absolutnie surrealistyczne, zwariowane - przyznaje urodzony w miejscowości Bangor piłkarz. Jeszcze przed siedmioma laty grał on bowiem jako... bramkarz. Teraz zaś wystąpił w ataku, w jednym z najważniejszych spotkań w historii swojego kraju, i wykonał swoje zadanie celująco.

Historia Magennisa jest niezwykła. Jako mały chłopiec uwielbiał zdobywać bramki, zawsze ciągnęło go do przodu. Później jednak, jako nastolatek, stanął między słupkami. Otrzymywał powołania do reprezentacji swojego kraju do lat 17.

Z Irlandii Północnej wyjechał do Walii - do akademii Cardiff City. 31 października 2007 r. "Bluebirds" grali wyjazdowy mecz z Liverpoolem w Pucharze Ligi. Trenerowi wypadło wówczas dwóch bramkarzy - David Forde i Kasper Schmeichel. Gotowy do gry był tylko Michael Oakes, ale nie miał zmiennika. Na Anfield Road z drużyną pojechał więc Magennis, który zasiadł na ławce rezerwowych. Z tego powodu doszło do scysji na linii północnoirlandzka federacja - Cardiff City. Magennis dostał bowiem powołanie na spotkanie kadry U19, ale menedżer walijskiego klubu Dave Jones go nie zwolnił, zasłaniając się potyczką w Liverpoolu.

Na zdjęciu rzut karny w meczu drużyn juniorskich Cardiff i Weymouth. Magennis broni uderzenie Gavina McCalluma.
Fot. walesonline.co.uk Fot. walesonline.co.uk
Pół roku później, wiosną 2008 r., zawodnika z Irlandii Północnej poprosił na rozmowę Neal Ardley, wówczas menedżer akademii młodzieżowej Cardiff City. Postawił sprawę jasno. - Nigdy nie zrobisz kariery jako zawodowy bramkarz - wypalił bez ogródek.

Dla chłopaka marzącego o profesji piłkarza takie słowa brzmią jak wyrok. Na szczęście Ardley na tym nie zakończył. Dostrzegł bowiem u Josha inne atuty. "Szybki jak błyskawica, wspaniały wyskok, silny w powietrzu" - tak miał go scharakteryzować. Powiedział więc Magennisowi: - Mógłbyś sprawdzić się w ataku.

- Nie wiem, czy to z powodu nerwów, ale w Cardiff spadałem. Gdybym dalej chciał być bramkarzem, pewnie wróciłbym do domu - przyznaje 25-latek. To wtedy zaczął rozważać powrót do rugby - dyscypliny, którą także uprawiał w dzieciństwie. - Gdy miałem 16 lat, wybrałem futbol. Myślałem jednak, że jeśli nie będę wystarczająco dobry, by zostać bramkarzem, wrócę do rugby - wspomina.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×