Dawid Kort: Pogoń jest dla mnie priorytetem, ale też są granice

- Jakbym miał takie statystyki w Ekstraklasie, to pół Polski by mnie już sprzedawało za granicę - mówi WP SportoweFaty Dawid Kort. W I lidze ze świecą szukać lepszego asystenta, niż 20-latek z Dutex-Bytovii Bytów.

WP SportoweFakty: Nie żałuje pan chyba, że przed sezonem trafił do Drutex-Bytovii Bytów?

Dawid Kort: Myślę, że to był dobry wybór. Miałem też opcję z paru klubów I-ligowych, ale zaważyła obecność trenera Tomasza Kafarskiego. Na ten moment mogę powiedzieć, że to był dobry ruch w moim wykonaniu.

Ciężko było dostać się do tego klubu? Słyszałem, że pana przenosiny do Bytowa wcale nie były takie pewne.

- To nie tak. Rok temu ciężko mi było znaleźć klub. Byłem bardzo blisko Widzewa Łódź, ale miałem pewien problem i nie mogłem wyjechać z domu. Później już się sezon zaczął, byłem bez okresu przygotowawczego, nie chciałem zostawać w III-ligowych rezerwach Pogoni Szczecin i trener Kafarski wyciągnął do mnie rękę. O to chodziło, a nie, że teraz miałem ciężko z przejściem do Drutex-Bytovii.

Jest pan wychowankiem Pogoni, ale do tej pory w tym klubie pan zbytnio nie zaistniał. Dlaczego?

- Kiedyś jak byłem w Pogoni i był jeszcze trener Wdowczyk, to był jeszcze jeden pewien pan, który za mną chyba bardzo nie przepadał. Nie wiem z jakich powodów. Nie chcę go obwiniać za tę całą sytuację, że nie zaistniałem w Pogoni, bo też jest na pewno w tym moja wina. Może nie dorosłem do tego poziomu, który wtedy Pogoń reprezentowała w Ekstraklasie. Bardzo mam jednak żal do pewnego pana.

Pan z Pogoni do drużyny z Bytowa jest wypożyczony?

- Tak, do końca sezonu.

W Pogoni odważnie stawia się teraz na młodzież i można byłoby odwrócić tę kartę. Czesław Michniewicz się kontaktował z panem?

- Bardzo bym chciał odwrócić tę kartę, a trener Michniewicz z tego co wiem jest z trenerem Kafarskim w kontakcie. Ze mną nikt z Pogoni nie rozmawiał poza panem Stolarczykiem, który jest asystentem szkoleniowca na kadrze U-20.

Wracając jednak do Drutex-Bytovii, osiem asyst w tym sezonie i do tego jeden strzelony gol. Jak na razie prezentuje pan bardzo dobrą formę.

- Chciałbym, żeby to było zauważone nie tylko przez dziennikarzy czy wąskie grono w Bytowie, tylko żeby doszło to też do Szczecina. Zależałoby mi na tym, żeby wiedziano, że sobie fajnie radzę.

Skąd u pana taka eksplozja formy w tym sezonie?

- Dobrze zacząłem i później już z meczu na mecz te liczby się zbierały. Wiele jest czynników. Zaufanie od trenera, w końcu dobrze przepracowałem okres przygotowawczy. Ostatnich dwóch nie liczę. Wcześniej miałem problemy rodzinne, a później po zamieszaniu we Flocie wszystko było porozrywane. Byłem w Szczecinie u trenera Kociana, później wróciłem do Świnoujścia, dostałem panów z Rumunii. Więcej kursowałem niż trenowałem.

Drutex-Bytovia to mało medialny klub. Jakby pan występował w drużynie z czołówki, to o pańskich dokonaniach byłoby jeszcze głośniej.

- Myślę, że jakbym miał takie statystyki w Ekstraklasie, to pół Polski by mnie już sprzedawało za granicę. Moim zdaniem sporo się różni I liga od Ekstraklasy. Nie zależy mi na tym tak bardzo, żeby mnie gdzieś sprzedawać.

Wielu zawodników z I ligi mówi, że jest spory przeskok między Ekstraklasą, a I ligą. Ostatnio choćby wspominał mi o tym Arkadiusz Aleksander z Sandecji Nowy Sącz. Z drugiej strony w najwyższej klasie rozgrywkowej dobrze radzi sobie teraz Termalica czy Zagłębie.

- To też zależy, jak się trafi. Niektórzy z tych, co niedawno grali w I lidze, a teraz występują w Ekstraklasie mówią, że tam gra się łatwiej. Sam nie wiem. Nie doświadczyłem jeszcze takiego przeskoku z I ligi do Ekstraklasy i nie jestem w stanie się o tym wypowiadać. Może ta cała otoczka, która jest w Ekstraklasie też powoduje, że ludzie tak odbierają I ligę.

Dobra forma w lidze zaowocowała powołaniem do reprezentacji Polski U-20 na Turniej Czterech Narodów. Z orzełkiem na piersi też zanotował pan asystę.

- To było fajne wyróżnienie. Powiem szczerze, że przed sezonem nawet nie myślałem o tym, żeby być powołanym do kadry. Chciałem się skupić na występach w Drutex-Bytovii i tak naprawdę wrócić do Pogoni. To był mój cel, który sobie stawiałem. Reprezentacja wyszła przy okazji. Fajnie, że się udało, że pojechałem. Myślę, że zagrałem dobre mecze. Bardzo chciałbym pojechać na następne zgrupowanie.

Nie mogę nie zapytać. Co się stało po meczu z Włochami?

- Wróciliśmy do Polski.

Całą drużyną "świętowaliście" po tym spotkaniu?

- Nie było co świętować, bo zremisowaliśmy. Nie wygraliśmy.

Trener Śląska Wrocław żąda od PZPN-u wyjaśnień całej sprawy. Uważa także, że naganę powinien otrzymać cały zespół. Jak się pan do tego odniesie?

- Nie jestem trenerem tych chłopaków, żeby oczekiwać wyjaśnień jak trener Pawłowski. Jeżeli trener chce wyjaśnień, to tylko dobrze o nim świadczy, że broni swojego zawodnika. Jakbym był trenerem, tak samo bym się zachowywał.

Myśli pan, że ta sprawa się będzie ciągnąć za tą reprezentacją? Czy jednak się rozejdzie po kościach.

- Może by się to nie ciągnęło tak za kadrą jeżeli byśmy wygrali już ze Szwajcarią. Wtedy może by się to rozeszło. Tak naprawdę, może dziwnie to zabrzmi, ale jeżeli reprezentacja U-20 była liderem Turnieju Czterech Narodów po wygraniu z Niemcami, Szwajcarią i po remisie z Włochami, to tak naprawdę nikt o niej nie napisał. Dopiero musiało się coś wydarzyć negatywnego, żeby ktoś o tym napisał. Jeżeli wygramy kolejne mecze czy będziemy się dobrze prezentować w klubie, to ja chciałbym, żeby to się rozeszło.

Drutex-Bytovia to zapewne tylko przystanek w pana karierze. Co będzie dalej? Chciałby pan wrócić do Pogoni Szczecin, czy jednak gdzie indziej poszukać szansy dla siebie?

- Jestem wychowankiem Pogoni Szczecin i tam chciałbym grać. Mam sentyment do tego klubu, ale jeżeli on mnie nie będzie chciał, to przecież nie przestanę grać w piłkę. Pogoń jest dla mnie priorytetem, ale też są granice. Jeżeli nie będą mnie chcieli, to... albo będę dziennikarzem, albo będę grał dalej w piłkę.

Brakowało pana ostatnio w składzie Drutex-Bytovii. Te ostatnie wyniki klubu nie były najlepsze.

- Opuściłem tylko jeden mecz, a tak naprawdę nie możemy już wygrać od pięciu spotkań. Na pewno potrzebujemy zwycięstwa. Nawet trener Urban powiedział w przypadku Lecha, że potrzebują zwycięstwa, żeby wyjść z dołka. Mogę powiedzieć to samo o naszej drużynie. Jeżeli zwyciężymy, to mam nadzieję, że będziemy to już robić seriami. Człowiekowi się coś nie udaje i nagle zaskoczy, to później jest łatwiej. Chodzi o taki efekt przełamania.

Teraz przed wami spotkanie z Arką Gdynia. Mecze z tak uznanymi markami mają dodatkowy smaczek?

- Arka jest chyba w I lidze najbardziej medialnym zespołem. Może to nie chodzi o to, że to jest jakiś mega fajny przeciwnik piłkarsko i tak dalej. Ten mecz tak naprawdę jest też o trzy punkty. To spotkanie jak każde inne. Dla nas jest to kolejny niesłychanie ważny pojedynek w kontekście przełamania się i rozpoczęcia nowej serii.

[b]Rozmawiał Artur Długosz

[/b]

Komentarze (0)