Sandecja Nowy Sącz wierzyła do końca, że jest w stanie uratować 3 punkty, choć mogła się załamać boiskowymi wydarzeniami. Przemysław Szarek w 84. minucie strzelił bramkę na 2:1, ale goście zdołali wyrównać za sprawą Adriana Łuszkiewicza. Sędzia doliczył 3 minuty do regulaminowego czasu gry, więc biało-czarni postanowili to wykorzystać i dopięli swego.
- Bartek Sobotka fajnie się zachował, nawinął zawodnika Miedzi, zagrał do Łukasza Nowaka, ten uderzył, a mi nie pozostało nic innego, jak dobić praktycznie do pustej bramki - komentował Maciej Małkowski.
Były gracz GKS-u Bełchatów, Górnika Zabrze, czy Zagłębia Lubin ewidentnie miał dobry dzień. Szybkie rajdy na lewym skrzydle mogły się podobać i przynosiły też konkretny efekt. Przy zwycięskim golu był tam, gdzie powinien. Miał też duży udział przy bramce na 1:0. Sebastian Szczepański mógł z bliska skierować piłkę do siatki, bo Małkowski przedarł się w pole karne i oddał dwa strzały, które obronił bramkarz.
Jak już mowa o golkiperach, trzeba zaznaczyć, że przy straconych golach nie popisał się Marek Kozioł. Szczególnie przy strzale na 2:2 Adriana Łuszkiewicza, gdy piłka odbiła mu się od ręki, ale i tak wpadła do bramki. - Nie mamy do niego pretensji, bo jako drużyna musimy się lepiej zachować. Po bramce na 2:1, praktycznie nie wyszliśmy z własnej połowy i to był główny błąd. Powinniśmy więcej utrzymać się przy piłce na połowie przeciwnika, wtedy moglibyśmy uniknąć takiej dramaturgii w końcówce - zauważył Maciej Małkowski.
Ku uciesze kibiców ostatnim minutom towarzyszył ogromny ładunek emocjonalny. Mecz zakończył się happy endem dla Sandecji. Podopieczni Roberta Kasperczyka nie poddali się, choć szybka strata drugiego gola po wyjściu na prowadzenie, mogła ich podłamać. - Nie poddaliśmy się. Myślę też, że wyrównująca bramka trochę zgubiła Miedź. Chcieli pójść za ciosem i strzelić po raz trzeci. Pojawiło się u nich rozluźnienie, a my to wykorzystaliśmy - podkreślił wychowanek MOSiR-u Jastrzębie.
Sądeccy piłkarze mogli cieszyć się podwójnie. Rzutem na taśmę wydarli 3 punkty, na które czekali od 4 kolejek. - Zmieniliśmy styl gry. Wysoki pressing, który preferowaliśmy wcześniej, nie przynosił efektów. Teraz gramy trochę niżej, atakując przeciwnika na własnej połowie i na dziś to jest dla nas optymalne - zakończył Małkowski.