Wojciech Szczęsny w strefie mieszanej po meczu Polski z Irlandią apelował do dziennikarzy. - Nie pytajcie o to, czy na Euro wyjdziemy z grupy. Dajcie nam się trochę pocieszyć awansem. Mieliśmy naprawdę trudną grupę - mówił. Radości było naprawdę wiele, ostatnie 15 minut meczu oglądałem na stojąco, bałem się, że tradycyjnie wtłoczą nam gola w ostatniej minucie i trzeba będzie grać w barażach z jakąś Szwecją.
Nie odbieram piłkarzom sukcesu, uważam, że wreszcie mamy drużynę, która może zrobić na wielkim turnieju coś więcej niż mecz otwarcia i potem mecz o wszystko i o honor w grupie. Mamy Roberta Lewandowskiego, który powinien dostać Złotą Piłkę, mamy Kamila Glika i perfekcyjną maszynę, jaką jest Grzegorz Krychowiak. No i trzech bramkarzy, z których każdy gwarantuje wysoki poziom. Do tego mądry trener, trzymający powagę stanowiska, nie wchodzący w pyskówki w internecie, uciekający od mediów, bo wiedzący, że jego zadaniem jest przygotowanie drużyny, a nie błyszczenie na twitterze.
Rafał Stec napisał w Gazecie Wyborczej tekst o tym, że feta na Stadionie Narodowym po uzyskaniu awansu była dla niego nieco krępująca. Przypomniał, że równie skrępowany czuł się, gdy Leo Beenhakker za awans na Euro 2008 otrzymywał Order Odrodzenia Polski. Feta na Narodowym rzeczywiście zorganizowana została z rozmachem, były tony konfetti, koszulki z napisem "Vive la Pologne" i przemówienie Lewandowskiego do kibiców. Do tego muzyka skoczna i taneczna, do tej pory kojarząca się raczej z wiejskim weselem, a teraz - z narodowym sukcesem. Będzie się działo i oczy zielone. Stec widocznie ma inną wrażliwość estetyczną.
Żyjemy jednak w trudnych czasach głównie za sprawą twittera, który w Polsce stał się narzędziem nienawiści, a nie miejscem, gdzie znajduje się ciekawe informacje. Kiedyś, gdy nie podobał się komentarz na przykład Mateusza Borka, można było wytknąć mu błąd w gronie znajomych, z którymi oglądało się mecz. Teraz można napisać bezpośrednio do niego "ty ch…". Czasami pod pseudonimem Szalony Kowboj, czasami pod swoim imieniem i nazwiskiem, nie wiem co gorsze.
Oglądając mecz Holandii z Czechami, kiedy Czesi prowadzili 3:0 i grali w dziesiątkę, napisałem, że ciekawi mnie, czy PZPN przygotuje konfetti, jeśli pokonamy naszych sąsiadów w listopadzie we Wrocławiu. Było to uznanie dla klasy reprezentacji Czech. Mnie się akurat gala na Narodowym nawet podobała, bo rozumiem, że nie jesteśmy piłkarską potęgą, dla której awans na wielki turniej to oczywistość. Niestety, odezwał się Boniek. Tym razem wypowiedział się o tym, że Onet wyprzedza Wirtualną Polskę. Nie zdziwiłem się specjalnie, nie wiem, czy ktoś mu za to płaci, ale nie sądzę. Prezes po prostu lubi znać się na wszystkim, jak choćby na tym, co zrobić z wrakiem smoleńskim. Najgorsze, że się na ten temat wypowiada. Trudno wskazać na świecie prezesa piłkarskiej federacji, który tak frywolnie zabiera głos bez przerwy i często bez sensu.
Następnego dnia redaktor naczelny "Przeglądu Sportowego" napisał o tych, którzy krytykują radość na Narodowym, że to "chór wujów", Boniek pochwalił go na twitterze, że pięknie to wymyślił. W tym samym czasie szef departamentu komunikacji PZPN zatwittował, że napisałby mi "spieprzaj dziadu", ale ugryzł się w język. W końcu dba o wizerunek.
Na całym świecie kibice nie przepadają za policją. W Polsce śpiewają: "kto nie skacze, ten z policji", wprawiając w drżenie trybuny, bo skaczą oczywiście wszyscy. Boniek wprowadza podobne zasady w naszych mediach i smutne jest to, że tak łatwo wychodzi mu manipulacja.
Michał Kołodziejczyk, Redaktor Naczelny WP SportoweFakty
Albania kupiła awans na Euro 2016? UEFA zbada mecz prowadzony przez polskiego arbitra
Źródło: CNN Newsource/x-news
A co do Bonka to racja, od dawn Czytaj całość