Gra w kadrze to za mało na Lechię
Lechia Gdańsk w ostatnich okienkach za każdym razem przeprowadzała ofensywę transferową. Liczba nowych zawodników z uznanymi nazwiskami nie jest jednak wprost proporcjonalna do wyników pierwszego zespołu. Mimo, że drużyna znajduje się w środku ligowej tabeli, nie wszyscy reprezentanci Polski grający w Lechii wychodzą na boisko w meczach Ekstraklasy. Bywa nawet, że muszą walczyć o miejsce w meczowej osiemnastce.
O składzie Lechii Gdańsk decyduje Thomas von Heesen, który podkreślił, że za zasługi nikt u niego nie dostanie powołania. - Przede wszystkim muszę powiedzieć, że jestem bardzo zadowolony z tego, że na ostatnim zgrupowaniu reprezentacji mieliśmy czterech chłopaków. To, że dostali powołania nie znaczy jednak, że będą grali od razu w wyjściowej jedenastce w Lechii. Muszą udowodnić, że są dla nas wiodącymi piłkarzami w każdym meczu. Jak będą grali na odpowiednim poziomie w klubie, to mogą liczyć na powołania do kadry - mówił szkoleniowiec w rozmowie z WP SportoweFakty.
Problemem większości reprezentantów Polski grających w Lechii jest metryka. W składzie drużyny znajduje się 2-3 zawodników na każdą pozycję, a ci starsi nie prezentują wysokiej formy. - Gdy mam dwóch piłkarzy o podobnej jakości na tę samą pozycję, to zawsze wybiorę młodszego - jemu jest łatwiej się rozwinąć w przyszłości. Oczywiście gdy starszy piłkarz jest lepszy, ma miejsce w drużynie - mówił von Heesen.
Król Wawrzyniak
Spośród piłkarzy, którzy byli na ostatnim zgrupowaniu reprezentacji Polski, nie wszyscy muszą bać się o miejsce w składzie. Bardzo dobrą pozycję w klubie ma Jakub Wawrzyniak. Lewy obrońca, który zagrał w dwóch ostatnich meczach zespołu Adama Nawałki od początku sezonu jest podstawowym piłkarzem Lechii Gdańsk. Zagrał w dziesięciu meczach ligowych, a z dwóch wykluczyła go kontuzja. Dodatkowo Wawrzyniak za każdym razem zaczynał mecz w wyjściowej jedenastce.
Podobnie wygląda sytuacja trzech piłkarzy, którzy byli powoływani na eliminacje do Euro 2016, jednak nie wybiegli na boisku w reprezentacji Polski. Rafał Janicki od początku sezonu zagrał we wszystkich meczach ligowych i pucharowych Lechii. Tylko raz opuścił plac gry - z powodu urazu. Kontuzja nie pozwoliła zagrać w dwóch meczach Grzegorzowi Wojtkowiakowi, a Ariel Borysiuk miałby na swoim koncie komplet spotkań, gdyby nie pauzował za kartki. Jak widać wyraźnie ta czwórka zdobyła uznanie nie tylko u obecnego szkoleniowca Lechii, ale i u Jerzego Brzęczka. Z pewnością mogą im pozazdrościć dwaj kolejni piłkarze.
Problemy Sławomira Peszki
Sławomir Peszko przyszedł do Lechii Gdańsk na sam koniec okienka transferowego. Skrzydłowy przez dwa ostatnie sezony rozegrał 42 mecze w 1. FC Koeln, ale u progu tych rozgrywek nie dostawał swoich szans w Bundeslidze. Peszko jasno deklarował po co przychodzi do Lechii. - Swoją godną grą chcemy się utrzymać w kadrze. Sukces w Lechii może być kartą przetargową do wyjazdu na Euro 2016 dla całej szóstki z naszego klubu, która wcześniej otrzymywała powołania. Ja wiem tylko tyle, że Euro 2012 mnie ominęło, a teraz na to nie pozwolę - mówił. Miał jednak świadomość, że musi grać w Lechii. - Gdy byłem w Bundeslidze, to nawet 15-20 minut w meczu to było dużo. Teraz wiem, że to nie wystarczy. Nie mogę grać w końcówkach meczu, tylko muszę grać dobrze przez całe spotkanie - twierdził.
Reprezentant Polski podpisując kontrakt w Lechii liczył na to, że będzie grał w pełnym wymiarze czasu. Tego chcieli też gdańscy działacze i kibice - w końcu podpisując kontrakt przebywał na zgrupowaniu w Niemczech i wszedł w końcówce meczu z mistrzami świata. Co prawda jak na razie zagrał we wszystkich meczach Lechii, ale jego pozycja z tygodnia na tydzień słabnie. Peszko zadebiutował 11 września w zremisowanym 0:0 meczu z Koroną Kielce. Tydzień później zagrał 90 minut w Gliwicach z Piastem. W oby tych spotkaniach się nie wyróżniał. Najgorsze miało jednak dopiero nadejść.
24 września, mecz 1/8 finału Pucharu Polski z Legią Warszawa. Sławomir Peszko ponownie zaczął spotkanie w wyjściowej jedenastce. Do przerwy Legia prowadziła 1:0, a trener von Heesen zdjął bezproduktywnego tego dnia Peszkę z boiska, który dodatkowo złapał żółtą kartkę i na drugą połowę wyszedł Michał Mak, który strzelił gola. Był to moment, w którym Peszko stracił miejsce w wyjściowej jedenastce. Od tego czasu cztery razy wchodził na boisko jako rezerwowy. Trzy razy miało to miejsce w wygranych meczach - Lechii z Zagłębiem Lubin i w Białymstoku i reprezentacji Polski z Irlandią. W piątek wystąpił w zremisowanym meczu z Górnikiem Zabrze.
Rzadko zdarza się, żeby trener wprost skrytykował swojego zawodnika. Tak było jednak po starciu Lechii z Górnikiem. - Jedna zmiana - reprezentanta Polski - była okropna. Wprowadzając nowego zawodnika oczekuję dużo więcej, a byłem rozczarowany grą Peszki. Powinien dać dużo więcej jakości - powiedział wprost Thomas von Heesen. Biorąc pod uwagę, że w składzie Lechii poza będącym w wysokiej formie Michałem Makiem są jeszcze Lukas Haraslin, czy Milos Krasić, Peszko ma niewielkie szanse na grę w kolejnych meczach, a tym samym wyjazd na Euro 2016 mocno mu się oddala.
Kapitan odsunięty na boczny tor
W jeszcze gorszej sytuacji w klubie znajduje się Sebastian Mila. Gdy przychodził do Lechii Gdańsk przed rundą wiosenną, był to hit transferowy Ekstraklasy. Ze Śląska Wrocław przeszedł w końcu uznany reprezentant Polski i strzelec gola z Niemcami, który od lat deklarował, że jest kibicem Lechii i w gdańskim klubie chce zakończyć sportową karierę. Od początku Mila był ważnym punktem Lechii Gdańsk. W rundzie wiosennej opuścił tylko dwa mecze tego klubu, a 15 z 16 spotkań rozegranych w biało-zielonych barwach rozpoczynał w wyjściowej jedenastce. U progu tego sezonu nie prezentował tak wysokiej formy, jednak Jerzy Brzęczek wciąż widział go w podstawowej jedenastce. Mila dzierżył opaskę kapitana i do siódmej kolejki sześć razy zagrał w wyjściowym składzie. Wszystko zmieniło się po przyjściu Thomasa von Heesena.
Niemiecki trener od początku podkreślał, że jest to dla niego ważny punkt drużyny, który jednak musi powalczyć o powrót do formy. W pierwszym meczu Lechii pod wodzą von Heesena, dotychczasowy kapitan nie załapał się jednak do osiemnastki meczowej. - Nie grał on dlatego, bo widziałem go tylko kilka razy na treningach, a resztę dużo częściej. Nie znaczy to, że wypadł z osiemnastki na stałe. To, że mogę zgłosić do kadry meczowej tylko tylu piłkarzy, to nie mój wybór. Ważne jest to, że ci co wychodzą na boisko, są gotowi do gry - tłumaczył wówczas szkoleniowiec.
Od tego czasu Sebastian Mila częściej odbierał nagrody za awans reprezentacji Polski na Euro 2016, niż grał na boisku. Za kadencji von Heesena w meczu ligowym wyszedł na boisko tylko raz - 19 września w Gliwicach, gdzie zagrał przez 20 minut i zobaczył żółtą kartkę. Dostał też 11 minut w meczu pucharowym. Mimo to został powołany na ostatnie zgrupowanie Polski. Po meczu z Irlandią nie załapał się jednak nawet na ławkę podczas spotkania z Górnikiem Zabrze.
Ciekawostką jest fakt, że dwaj piłkarze Lechii Gdańsk, którzy od września wychodzili na boisko z orzełkiem na piersi - Sebastian Mila i Sławomir Peszko nie grają w klubie. Jak sytuacja się nie zmieni, obaj będą mieli ogromny problem by załapać się do kadry na Euro 2016. Na ten moment wydaje się, że spośród piłkarzy Lechii najbliżej wyjazdu do Francji jest Jakub Wawrzyniak, który prezentuje się solidnie i w klubie i w reprezentacji. Szanse może też otrzymać jeden z liderów Lechii - Ariel Borysiuk, który o miejsce w jedenastce Biało-Czerwonych musi jednak walczyć choćby z Grzegorzem Krychowiakiem. Sześciu piłkarzy w kadrze Polski z jednego klubu o ewenement. Cała Lechia musi jednak zacząć piąć się w górę, by jej piłkarze mogli wystąpić we Francji.
Arkadiusz Milik na celowniku Barcelony? Sensacyjne doniesienia hiszpańskich mediów