- Zostałem popchnięty, opadłem i złapałem piłkę, to było naturalne. Dyskutowałem z sędzią i zostałem popchnięty. Wpadłem na sędziego aż mu wypadł gwizdek - relacjonuje w rozmowie z serwisem WP SportoweFakty Barry Douglas.
Szkocki obrońca mocno się zdziwił, gdy pod koniec meczu z Legią sędzia sięgnął po żółtą kartkę. Przez to nie zagra ze Śląskiem Wrocław. - Sędzia mnie ukarał i tego kompletnie nie rozumiem. Teraz jestem zawieszony na następny mecz. To ważny mecz dla nas, bardzo żałuję - mówi Szkot.
- Nie mam pretensji do zawodnika Legii. To typowa frustracja. Normalne, jak przegrywasz mecz to próbujesz odrobić. Rozumiem te nerwy. Na szczęście wytrzymaliśmy ciśnienie. Zasłużyliśmy na te punkty - uważa Douglas.
Piłkarz Lecha Poznań uważa, że przełomem był mecz Ligi Europy z Fiorentiną. - Po tamtym spotkaniu było w nas sporo wiary, że możemy to wygrać - mówi Douglas.
- Od początku meczu z Legią byliśmy lepsi, stworzyliśmy sobie szanse i to dało gola. Potem, w drugiej połowie było ciężko, Legia naciskała, ale pokazaliśmy fantastyczną grę jeden za drugiego, duża wola zwycięstwa. W pewnym momencie było nerwowo, ale to zupełnie normalne. Jak grasz z Legią, to znajdujesz się pod presją - mówi Douglas.
Jego zdaniem Lech nie wyszedł z kryzysu, bo nigdy w nim się nie znajdował.
- Zawsze były podstawy, żeby myśleć, że będzie lepiej. Nawet jeśli przegrywaliśmy wiedzieliśmy, że gramy dobrze, mamy sytuacje i to tylko kwestia czasu. Brakowało nam szczęścia - mówi.
- Teraz to zaczęło iść. Z Legią pokazaliśmy, że możemy sobie radzić z presją, świetnie bronić. Kluczem była gra defensywna. Wszyscy musieli wziąć to na siebie, od Kaspera do Jasia Buricia - mówi.
- To była sytuacja, przez którą musieliśmy przejść. Czasem w pice tak się zdarza, zwłaszcza po poprzednim sezonie, gdy zdobyliśmy tytuł, a każdy grał na najwyższych obrotach. Czasem jak zaczniesz źle, to siedzi to w głowie. Proszę zobaczyć na sytuację Chelsea czy Borussii Dortmund w poprzednim sezonie - mówi Douglas.
- To był dla nas wielki test mentalności. Widzieliśmy, że mamy jakość, że jesteśmy dobrzy, ale musieliśmy coś zmienić. Każdego dnia pracowaliśmy i czekaliśmy na zmianę - zapewnia Szkot.
{"id":"","title":""}