Drużyna AFC Bournemouth zdobyła prowadzenie już w pierwszej minucie po trafieniu do bramki przez Matta Ritchiego. Na tym jednak skończyły się sukcesy "The Cherries". Piłkarze prowadzeni przez Eddiego How'a zostali zdemolowani na Vitality Stadium przepuszczając aż pięć strzałów.
Fatalne popołudnie zaliczył tym samym Artur Boruc, którego w dużej mierze obwinia się za poniesioną porażkę. W jego obronie stanął jednak Howe.
- Gole, jakie traciliśmy, zburzyły naszą pewność siebie. Druga połowa była trudna do oglądania. On (Boruc - przyp. red.) jest bardzo silny psychicznie. Nie będzie miał problemów z pozbieraniem się po tym występie - skomentował.
Polski bramkarz również postanowił wypowiedzieć się na temat niefortunnego spotkania.
- Jako klub musimy po prostu ruszyć d*pę z powrotem na treningi, ciężko pracować nad tym, co mamy do zrobienia. Gadanie nic tu nie da. Wrócę na boisko i udowodnię, że nadal jestem coś wart. Tyle mam do powiedzenia - skwitował.
Najbliższy mecz w ramach Premier League Bournemouth rozegra z Southampton 1 listopada.
Klopp da szansę Balotellemu?