Puchar Polski: Niewykorzystane sytuacje zawsze się mszczą. Cracovia z mocnym zakończeniem

Wydawało się, że spotkanie Zagłębia Sosnowiec z Cracovią zakończy się remisem, ale decydujący cios padł w doliczonym czasie gry. Mimo że lider I ligi przegrał, to gra była bardzo wyrównana. Ostatecznie krakowianie wygrali 2:1.

Choć obie drużyny dzieli różnica klas, to nie było tego widać na boisku, od samego początku gra była wyrównana, a obrońcy czujni, nie pozwalali rywalom na oddawanie groźnych strzałów. Dopiero w 14. minucie krakowianom udało się sforsować szczelną defensywę Zagłębia Sosnowiec, ale nie jej ostatnie ogniwo - dwukrotnie Wojciech Fabisiak wybijał piłkę.

Sosnowiczanie nie pozostali dłużni, trzy minuty później również oni mieli na koncie pierwszą sytuację bramkową, ale zabrakło im dokładności. Począwszy od 20. minuty popełniali oni błędy w obronie, a Cracovia poczuła, że może otworzyć wynik meczu. Z rzutu rożnego dośrodkowywał Mateusz Cetnarski, a niepilnowany Miroslav Covilo głową skierował piłkę do bramki.

Zdobyty gol pozwolił Cracovii na uspokojenie gry i przejęcie inicjatywy, a sosnowiczanom wciąż zdarzały się błędy wynikające z nieuwagi bądź niedokładności. W 32. minucie Fabisiak zaryzykował wyjściem, a wybijając piłkę nabił ją na Denissa Rakelsa, ta powędrowała bliżej bramki, ale nie było tam żadnego z gości, by pokusić się o dobitkę. Gospodarze również konstruowali okazje, ale za każdym razem brakowało im dokładności albo nie umieli poradzić sobie z presją wywieraną przez defensywę.

W 43. minucie z dystansu uderzył Dawid Ryndak, piłkę przed siebie wypluł Krzysztof Pilarz, natychmiast ruszył do niej Michał Fidziukiewicz i skierował się w róg bramki. Napastnik powoli staje się ekspertem w zdobywaniu goli do szatni, w poprzednim ligowym meczu Zagłębia również zapisał taką na swoim koncie.

Piłkarze lidera I ligi obniżyli loty i w 53. minucie mogli przegrywać 1:2. Uderzał Mateusz Wdowiak, a dobijać próbował Rakeles, ale na torze lotu piłki stanął Łukasz Sołowiej. Zagłębie próbowało odpowiedzieć bardzo szybko, ale ponownie było niedokładne. Dokładności zabrakło także Piotrowi Polczakowi, gdy minutę później minimalnie pomylił się po strzale głową.

Sosnowiczanie przyśpieszyli swoją grę, w krótkim czasie mieli kilka dobrych sytuacji, ale ponownie problemem była celność. W 66. minucie w polu karnym upadł Jakub Arak, ale sędzia nie odgwizdał rzutu karnego. Zdecydowanie po przerwie spotkanie zyskało na atrakcyjności, nie brakowało w nim strzałów zarówno z bliska, jak i z dystansu - w tych szczęścia szukali zwłaszcza gospodarze.

W 72. minucie Wojciech Fabisiak wespół z Marcinem Sierczyńskim ponownie uchronił swój zespół przed stratą gola, więc na tablicy wciąż utrzymywał się remis, ale żadnej z drużyn nie satysfakcjonował taki rezultat. Bardzo dobrymi interwencjami popisywał się również Krzysztof Pilarz, który chociażby w 76. minucie obronił strzał z dystansu Fidziukiewicza. Potem swoje okazje marnowali Bartosz Rymaniak, Martin Pribula i ponownie Fidziukiewicz.

Gdy wydawało się, że spotkanie zakończy się remisem 1:1, a do końca pozostały tylko doliczone trzy minuty, krakowianie zadali decydujący cios. Po dośrodkowaniu Wdowiaka piłkę głową do bramki wpakował Deniss Rakeles.

Mecz rewanżowy zostanie rozegrany w Krakowie w czwartek 19 listopada, rozpocznie się o godzinie 17:45.

Zagłębie Sosnowiec - Cracovia 1:2 (1:1)
0:1 Miroslav Covilo 22'
1:1 Michał Fidziukiewicz 43'
1:2 Deniss Rakeles 90+1'

Składy:

Zagłębie Sosnowiec: Wojciech Fabisiak - Marcin Sierczyński, Łukasz Sołowiej (79' Konrad Budek), Krzysztof Markowski, Żarko Udovicić, Dawid Ryndak, Łukasz Matusiak, Sebastian Dudek, Michał Fidziukiewicz, Martin Pribula, Jakub Arak.

Cracovia: Krzysztof Pilarz - Deleu, Hubert Wołąkiewicz, Piotr Polczak (64' Damian Dąbrowski), Bartosz Rymaniak, Jakub Wójcicki (36' Mateusz Wdowiak), Miroslav Covilo, Marcin Budziński, Mateusz Cetnarski (83' Łukasz Zejdler), Erik Jendrisek, Deniss Rakels.

Żółte kartki: Łukasz Sołowiej (Zagłębie) oraz Deleu, Bartosz Rymaniak, Damian Dąbrowski (Cracovia).

Sędzia: Marcin Borski (Warszawa).

#dziejesiewsporcie: brutalny atak na... kolegę z drużyny

Komentarze (0)