Zbigniew Boniek: Obiecałem wyjazd na mistrzostwa i słowa dotrzymałem

- Na mistrzostwa Europy do Francji obiecałem wszystkich zabrać. Bo wszystkich brak awansu do Euro obciążyłby strasznie. Słowa dotrzymałem - mówi w rozmowie z "Piłką Nożną" prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej, Zbigniew Boniek.

 Redakcja
Redakcja

- Historia tego wywiadu jest niecodzienna. Zaczęła się na Twitterze, gdzie na prywatnym kanale zapytałem Zbigniewa Bońka, kiedy zamierza ocenić trzylecie działalności w PZPN - zapowiada Adam Godlewski, dodając: - Od tweeta do tweeta, ustaliliśmy, że podsumujemy ten okres we dwóch. W formie autoryzowanej rozmowy, która także nie była standardowa. Trwała prawie trzy godziny, a kiedy wyszedłem z gabinetu prezesa związku, sekretarka szefa najpierw upewniła się, czy obaj jesteśmy cali. Otóż – jesteśmy, choć emocji rzeczywiście nie brakowało.

"Piłka Nożna": Będziemy podsumowywać trzylecie pańskiej kadencji w PZPN. Jest pan gotowy?

Zbigniew Boniek: - Nie jestem politykiem, żeby podsumowywać kadencję, ale jeśli pan chce czegoś się dowiedzieć – odpowiem.

Na początek gratulacje. Za awans do Euro 2016, czyli de facto za zatrudnienie Adama Nawałki, od tego bowiem wszystko się zaczęło. Choć nie od razu wszystko w kadrze funkcjonowało tak, jak życzyliby sobie kibice.

- Kiedy przyszedłem do PZPN, zastałem w reprezentacji zupełnie inną rzeczywistość. I w biegu nic nie można było zmienić. Trzeba było poczekać do zakończenia eliminacji mistrzostw świata w Brazylii. Mimo że poprzedniego trenera nie ja wybierałem, starałem się wspierać do końca. Bez tworzenia gabinetu cieni. I do końca, no prawie, miał szanse, bo gdyby wygrał z Ukrainą i Anglią w ostatniej serii meczów, pewnie świętowalibyśmy awans. Czy szansa była tylko iluzoryczna, nie wnikam. Liczy się tylko to, że była. Przypomnę, że od początku kadencji powtarzałem, że wyjazd na mistrzostwa świata to byłby jeden wielki cud. Na mistrzostwa Europy do Francji obiecałem już jednak wszystkich zabrać. Bo wszystkich brak awansu do Euro obciążyłby strasznie. Słowa dotrzymałem.

I nie jest moją winą, że widzę rzeczywistość lepiej od większości dziennikarzy. Bo dla większości dziennikarzy Adam Nawałka był starszym trenerem z Zabrza, o którym niewiele się mówi i pisze. Miałem inne spojrzenie, spojrzenie człowieka, który się trochę na tym wszystkim zna. Czułem po prostu, że reprezentacji potrzeba było człowieka, który nie robi sobie łatwego PR, nie siedzi z dziennikarzami i nie próbuje się sprzedać za dobrego, mimo że nim nie jest i na każdą porażkę ma usprawiedliwienie. Kandydat musiał mieć międzynarodowe doświadczenie, a poza tym powinien być twardym nauczycielem. Bo po latach tylko takich pamiętamy ze szkoły. Wiadomo było jednak z gry, że jak Nawałka przyjdzie do reprezentacji, to po tym co było wcześniej, nastąpi okres przystosowywania się do nowych zasad. Adam też musiał przecież zobaczyć, jaka jest różnica między zawodnikami z naszej ligi i reprezentacji. Nie miałem wątpliwości, że mu to wyjdzie. Nawet przez moment, mimo że na początku więcej zanotował porażek i remisów niż wygranych i gra była słaba.

Rozmawiał Adam Godlewski

Cały wywiad w najnowszym numerze tygodnika "Piłka Nożna"! Od wtorku w kioskach!

"Piłka Nożna" poleca:

Co ciekawego w tym tygodniu? --->>>

Zbigniewa Bońka apel o rozsądek --->>>

Jedenastka weekendu 13. kolejki Ekstraklasy wg "Piłki Nożnej" --->>>

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×