LE: Legia przegrywa i musi liczyć na cud

Legia przegrała w Lidze Europy trzeci mecz i nie ma praktycznie szans na wyjście z grupy Ligi Europy. Wicemistrz Polski musi wygrać dwa ostatnie spotkania i liczyć na potknięcia rywali.

W tym artykule dowiesz się o:

39 skautów wybrało się na spotkanie w Brugii. Do Belgii przyjechali przedstawiciele czołowych lig w Europie: Anglii, Niemiec, Włoch czy Hiszpanii. Między innymi takich klubów jak Barcelona, Inter Mediolan, VfL Wolfsburg czy Southampton. Po takim meczu nie spodziewajmy się prędko podobnego zainteresowania występami piłkarzy Legii.

Rok temu, w 4. kolejce Ligi Europy, polska drużyna zapewniała sobie awans do fazy play-off tych rozgrywek. W czwartek, po kolejnej bardzo słabej grze, podsumowała swój występ na arenie międzynarodowej w trwających rozgrywkach. Drużyna Stanisława Czerczesowa grała w Belgii tak, jak w pozostałych meczach tej edycji LE - do bólu statycznie, flegmatycznie i przewidywalnie.

Meczu w Brugii nie zaczęła lepiej niż w Warszawie, choć o to rosyjski szkoleniowiec prosił przed spotkaniem. - Mieliśmy zbyt dużo szacunku do rywala - Czerczesow analizował pierwsze, zremisowane starcie w Polsce (1:1). Jego drużyna tego szacunku się nie wyzbyła. Ponownie podeszła do rywala bardzo zachowawczo, a atakować zaczęła w momencie, gdy było już za późno.

Trener Czerczesow starał się dać drużynie impuls zmianami w składzie. Chorego na anginę Nemanję Nikolicia zastąpił Marek Saganowski. Na ławce usiedli również Michał Kucharczyk i Guilherme. Na nic zdały się jednak te roszady. Ivan Triczkowski i Ondrej Duda za wiele nie pokazali, a Saganowski, podobnie jak Nikolić w meczach Ligi Europy, był po prostu niewidoczny.

A Brugię można było ograć. Wicemistrz Belgii prezentował się niewiele lepiej od Legii. Poza tym dla zespołu Michela Preud'homme'a ważniejsza jest liga i zdobycie mistrzostwa kraju, na które wszyscy w mieście czekają od ponad dziesięciu lat. Liga Europy jest tylko dodatkiem. Miejscem, gdzie szkoleniowiec może ogrywać piłkarzy młodych i rezerwowych.

Legioniści praktycznie sami strzelili sobie gola przed przerwą. Gospodarze do 38 minuty nie stworzyli żadnej klarownej sytuacji strzeleckiej. Zawodnicy Brugii wyprowadzili szybką kontrę, ale nie na tyle groźną, by zdobyć bramkę. Im bliżej było jednak pola karnego Legii, tym polscy obrońcy bardziej nie wiedzieli co robić. We własnej szesnastce potknął się Jakub Rzeźniczak, piłka przeleciała również między nogami Michała Pazdana, a Thomas Meunier kopnął z czuba i Dusan Kuciak nie miał nic do powiedzenia. Brugia strzeliła Legii gola "na stojąco" i później spokojnie kontrolowała spotkanie.

Po przerwie mogło być jeszcze gorzej. Legionistom zdarzały się proste i niewymuszone błędy. W 50 minucie Igor Lewczuk źle wycofał piłkę do Dusana Kuciaka, przejął ją Leandro Pereira, ale Kuciak obronił uderzenie rywala w sytuacji sam na sam. Mało brakowało, a Słowak zszedłby po tej akcji z boiska. Rywal rozciął mu kolano korkiem, ale bramkarz Legii, po szybkiej interwencji lekarzy, mógł kontynuować grę. Po meczu pochwalił się zdjęciem zszytego kolana.

Kilka chwil później Słowak miał znowu mnóstwo szczęścia. Po rzucie rożnym głową uderzył Stefano Denswil. Trafił jednak tylko w słupek. Do końca meczu gospodarze się nie przemęczali, a mimo to zdołali utrzymać skromne zwycięstwo.

Choć mecz wcale nie musiał skończyć się takim wynikiem. Legioniści mieli dwie dobre okazje strzeleckie w końcówce spotkania, ale zmarnowali je Kucharczyk i Triczkowski.

Najlepszym podsumowaniem występu Legii w tym spotkaniu, jak i w całych rozgrywkach LE, jest sytuacja, która miała miejsce przed meczem. Najbardziej w Brugii obawiano się kibiców z Warszawy. Nie jej piłkarzy.

Club Brugge - Legia Warszawa 1:0 (1:0)
1:0 - Thomas Meunier 38'

Club Brugge: Bruzzese - Meunier, Denswil, Mechele, De Bock - Claudemir, Simons, Vazquez (90' Vanaken) - Gedoz, Diaby (82' Bolingoli), Leandro Pereira (74' Vossen).

Legia: Kuciak - Bereszyński (67' Kucharczyk), Rzeźniczak, Lewczuk, Brzyski - Vranjes, Pazdan, Jodłowiec (62' Guilherme) - Duda, Triczkowski - Saganowski (59' Prijović).

Żółte kartki: De Bock (Club Brugge), Pazdan, Saganowski (Legia)

#dziejesiewsporcie: syn Kluiverta już strzela w Ajaksie

Komentarze (17)
avatar
Duker
6.11.2015
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
Gra Legii żenująco słaba. 
avatar
p_
6.11.2015
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
dramatyczny mecz, nic Legia nie pokazała,
ale to też niestety pokazuje poziom naszej ligi
zawodnicy czołowego zespołu ligi w rywalizacji ze średniakiem europejskim nie potrafią celnie piłki po
Czytaj całość
avatar
Białe Legiony
6.11.2015
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Berg, to amator , a z Czerczesowem już są zalążki efektywnej i efektownej gry.
Widać chcęć GRY PIŁKĄ , a nie taktykę "długich przeżutów" ala Berg.
Aby do przerwy zimowej , na wiosnę będzie i sk
Czytaj całość
avatar
Jacek Urbanowicz
6.11.2015
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
Macie Czerczesowa To była głupota ze strony Prezesów Legii zatrudniać tego przereklamowanego Trenera.Za Berga były by te same wyniki, a może i lepsze.Jak już to trzeba było zatrudnić Trenera z Czytaj całość
avatar
Białe Legiony
5.11.2015
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Narazie piłkarze są jacy są. Trnasfery były , ajkie były. Nie fanatzjujmy , tylko bąźmy realistami i rozliczjamy to co z czym i po kim trener ma pracować.
Na ostateczne opinię jeszcze bym pocze
Czytaj całość