Dawidowicz jak Krychowiak i Szczęsny

Powołanie Pawła Dawidowicza na listopadowe mecze towarzyskie z Islandią i Czechami to inwestycja w przyszłość. Inwestycja, która może się opłacić, jak przed laty zaprocentowały wczesne powołania Grzegorza Krychowiaka i Wojciecha Szczęsnego.

W tym artykule dowiesz się o:

Adam Nawałka przyzwyczaił nas już do tego, że lubi zaskakiwać powołaniami. W gronie 28 zawodników, którzy wezmą udział w listopadowym zgrupowaniu reprezentacji Polski przed meczami towarzyskimi z Islandią (13.11) i Czechami (17.11) jest 20-letni Paweł Dawidowicz z II-ligowych rezerw Benfiki Lizbona.

Jeden z Orłów Dorny

Wychowanek Sokoła Ostróda jest jednym z "Orłów Dorny", czyli członków juniorskiej reprezentacji Polski z rocznika 1995, która wiosną 2012 roku zajęła miejsca 3.-4. na mistrzostwach Europy U-17. Dawidowicz był w kadrze na turniej finałowy, ale ostatecznie na szwajcarskich boiskach nie zagrał z powodu kontuzji.

Występował we wszystkich juniorskich reprezentacjach Polski i dziś jest podstawowym zawodnikiem "młodzieżówki", która pod okiem Marcina Dorny przygotowuje się do startu na MME 2017. Choć w Benfice jest środkowym pomocnikiem, w reprezentacji Polski występuje na środku defensywy i właśnie jako obrońca został powołany na mecze z Islandią i Czechami.

Nie będzie to jego pierwszy kontakt z kadrą A. Adam Nawałka zaprosił go już na zgrupowanie, które odbyło się w czerwcu 2014 roku, ale w towarzyskim spotkaniu z Litwą, które było ostatnim testem przed startującymi trzy miesiące później el. Euro 2016, z jego usług nie skorzystał.

17 miesięcy temu powołanie Dawidowicza nie było zaskoczeniem. Nastolatek był podstawowym zawodnikiem świetnie spisującej się Lechii Gdańsk, a tydzień wcześniej Benfica Lizbona ogłosiła, że wykupiła go z PGE Areny za 2 mln euro. Wyjazd do Portugalii miał nadać karierze Dawidowicza przyspieszenia.

- Do Lizbony jadę po to, by trenować z lepszymi od siebie. Jestem przygotowany na ciężką pracę. Mam nadzieję, że ze zdrowiem będzie wszystko w porządku. Czy przychodzę do zespołu rezerw? Jadę na obóz przygotowawczy z pierwszym zespołem i jak będę dobrze wyglądał, to czemu miałbym się tam nie znaleźć? - mówił pod koniec maja w rozmowie z WP SportoweFakty.

Brutalna rzeczywistość

Lizbońska rzeczywistość okazała się jednak brutalna. Dawidowicz od razu znalazł się w zespole II-ligowych rezerw, praktycznie bez możliwości przekonania do siebie Jorge Jesusa.

- Na początku byłem rozczarowany. Nie trafiłem bowiem do pierwszej drużyny, jak ustalaliśmy przy podpisywaniu kontraktu, lecz do rezerw. Koledzy z zespołu wyjaśnili mi jednak, że dotyczy to właściwie każdego nowego piłkarza i nie mam prawa narzekać. Biorę się więc do roboty i walczę o miejsce w pierwszym zespole Benfiki - zapowiedział w sierpniu na łamach "Super Expressu".

Zamiast walczyć o miejsce w meczowej kadrze mistrza Portugalii, Dawidowicz miał problem z regularną grą w II-ligowej Benfice B. Wystąpił tylko w 29 z 48 ligowych spotkań.

Jego sytuacja nie uległa poprawie nawet, gdy latem Jorge Jesusa w roli trenera I zespołu zastąpił Rui Vitoria. Co prawda w bieżącym sezonie ma już pewne miejsce w "11" Benfiki B, ale od kadry I zespołu Sokołów jest tak samo daleko, jak wtedy, gdy występował w Lechii.

A drzwi do I drużyny nie są zamknięte przed zawodnikami rezerw, o czym świadczą przykłady Nelsona Semedo, Goncalo Guedesa, Nuno Santosa, Victora Andrade, czy Joao Teixeiry.

Jak Krychowiak i Szczęsny

Nominacja dla gracza rezerw Benfiki może dziwić, ale przypomnijmy sobie, kiedy pierwsze kroki w dorosłej reprezentacji Polski stawiali Wojciech Szczęsny i Grzegorz Krychowiak.

Szczęsny pierwszy raz pojawił się na zgrupowaniu kadry A w maju 2008 roku, gdy tylko sporadycznie trenował z I zespołem Arsenalu Londyn. Leo Beenhakker zaprosił 18-letniego wówczas bramkarza na treningi przed Euro 2008, gdy klubowe obowiązki zatrzymały Artura Boruca i Tomasza Kuszczaka. Na debiut z orłem na piersi Szczęsny musiał jednak poczekać półtora roku, a umożliwił mu go Franciszek Smuda. Co ciekawe, pierwszy mecz w drużynie narodowej Szczęsny rozegrał  ledwie miesiąc po oficjalnym debiucie w Arsenalu.

W podobnych okolicznościach w reprezentacji Polski zaistniał Krychowiak. Jeden z najlepszych defensywnych pomocników Europy zadebiutował z orłem na piersi, gdy był zawodnikiem rezerw Girondins Bordeaux. W grudniu 2008 roku Beenhakker postawił na 18-latka w towarzyskim meczu z Serbią. W seniorskiej piłce na niwie klubowej Krychowiak zadebiutował dopiero półtora roku później, gdy Bordeaux wypożyczyło go do III-ligowego Stade Reims.

A dlaczego nie Bielik?

Nim na głowę Adama Nawałki zsunie się lawina krytyki, przypomnijmy, że śmiałe i zaskakujące decyzje selekcjonera poprowadziły Polskę do awansu na Euro 2016. Nawałka zdecydował się na grę dwójką napastników, a na Arkadiusza Milika stawiał wtedy, gdy ten zawodził w Augsburgu i gdy był tylko rezerwowym w Ajaksie Amsterdam.

W Krzysztofie Mączyńskim selekcjoner dostrzegł więcej niż inni i dziś 28-letni wiślak jest ważnym ogniwem Biało-Czerwonych. Zaufanie Sebastianowi Mili i Sławomirowi Peszce też zaprocentowało w odpowiednim momencie. Każdy z nich dołożył cegiełkę do awansu Polski na Euro 2016.

Powołanie Dawidowicza ma być inwestycją w przyszłość, która może się spłacić jak Krychowiak i Szczęsny, ale skoro tak, to szansę mógł otrzymać też 17-letni Krystian Bielik z Arsenalu Londyn. Wychowanek Górnika Konin ma już za sobą debiut w I zespole Kanonierów i w przeciwieństwie do Dawidowicza, który kolegów z I drużyny może tylko oglądać z boku, regularnie trenuje pod okiem Arsene'a Wengera i jego sztabu.

Komentarze (1)
avatar
piotruspan661
6.11.2015
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Bielik moim zdaniem zasłużył bardziej. Bielik jednak, to nie orzeł, jak się powszechnie błędnie uważa. Bielik to jastrząb.