Michał Mak: Nie wiem co się z nami działo

Bramki zdobywane przez Michała Maka dały Lechii nadzieję na wywiezienie z Chorzowa punktu. Ostatecznie gdańszczanie musieli pogodzić się z porażką. - Nie wiem co się z nami działo - przyznał pomocnik.

Michał Piegza
Michał Piegza
Gdy zespół po niespełna pół godzinie przegrywa na boisku rywala 0:3, to trudno marzyć o dobrym wyniku. Lechia Gdańsk była jednak bliska wywiezienia z Chorzowa z pojedynku z Ruchem punktu. - Nie wiem co się z nami działo. Początek był dobry, bo mogliśmy zdobyć gola. Później po jednej kontrze Ruch zdobył bramkę i ustawił sobie mecz. A potem wyprowadzał kolejne akcje strzelając drugą bramkę. Potem padł trzeci gol po stałym fragmencie. Po takich ciosach trudno się podnieść. Jesteśmy wściekli na siebie. Ne można grać dwóch tak różnych połów - powiedział najlepszy w sobotę w Lechii Michał Mak.

Pomocnik przyznał, że zawodnicy z Gdańska przy stanie 0:3 mieli nadzieję, że nie wszystko jeszcze stracone. - Wierzyliśmy, że możemy odwrócić losy gry. Skoro Ruch mógł nam strzelić trzy gole to dlaczego my nie możemy tego zrobić. Po przerwie zagraliśmy dobrze, mieliśmy swoje akcje - stwierdził pomocnik. - Mówiliśmy sobie, że to co się stało już się nieodstanie i musimy jak najszybciej zdobyć pierwszego gola i dążyć do drugiego. Do remisu zabrakło niewiele - smucił się Mak, który przez kilka lat uczył się w Chorzowie, gdzie bronił barw Stadionu Śląskiego.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×