W grudniu dowiemy się, z kim zagramy w grupie, na początku roku wybierzemy ośrodek, w którym reprezentacja będzie mieszkać kilka tygodni podczas turnieju. Będziemy rozgrywać mecze towarzyskie i pompować balonik. Minie 30 lat, od kiedy na wielkim turnieju rozegraliśmy więcej niż trzy mecze. W 2002, 2006, 2008 i 2012 jedyne, na co było nas stać, to mecz otwarcia, o wszystko i o honor. Wtedy też wydawało nam się, że stać nas na więcej.
Po udanych eliminacjach, w których wygraliśmy nawet z mistrzami świata, trener Nawałka ma kredyt zaufania porównywalny z Leo Beenhakkerem, który osiem lat temu jako pierwszy trener wprowadził Polskę na mistrzostwa Europy. Okres od awansu na Euro do rozpoczęcia turnieju uważa się jednak za najbardziej zgubny dla tamtej kadry. Leo poczuł się nieomylny, irytowały go media, a piłkarze poczuli się wielcy. Na zgrupowaniu w Donaueschingen Beenhakker podjął dwie trudne decyzje o niezabraniu na turniej do Austrii Jakuba Błaszczykowskiego i Radosława Matusiaka. Bez tych zawodników awansu by nie było, jednak zdaniem trenera później albo nie byli zdrowi, albo grali poniżej oczekiwań. Na Euro była klapa.
Historia zmian w ostatniej chwili być może jest historią trzech dekad polskich niepowodzeń. Jerzy Engel także zrezygnował z Tomasza Iwana i zdecydował się na zabranie do Korei Pawła Sibika, Paweł Janas rozbił grupę, nie zabierając do Niemiec Jerzego Dudka i Tomasza Frankowskiego, którego gole dały przecież jego drużynie możliwość gry w mistrzostwach świata.
Nawałka na razie jest wdzięczny swoim żołnierzom za zaufanie. Powołuje na siłę Sebastiana Milę, chociaż ten w Lechii Gdańsk nie nawiązał formą ani razu do tej, gdy grał w Śląsku Wrocław, a na Stadionie Narodowym strzelał gola Niemcom. Nie wiadomo też, co w kadrze robi Thiago Cionek, niewyróżniający się nawet w drugiej lidze włoskiej. Ale tutaj przynajmniej jest ciągłość - nigdy się nie wyróżniał, a powołania dostawał. Krzysztof Mączyński najlepsze mecze rozgrywa w kadrze, bo w Wiśle Kraków wcale nie błyszczy. Sławomir Peszko po transferze do Lechii grywa tak, że nikt nie dziwi się, że podziękowano mu za współpracę w Kolonii.
Pytanie, czy selekcjonerowi uda się wytrwać w swoim postanowieniu do samego turnieju, czy może wzorem poprzedników pomysł na inny skład ekipy wpadnie mu do głowy w ostatniej chwili. Kadra jest grupą, widać, że ci piłkarze w większości lubią spędzać ze sobą czas. Być może dzięki temu odnoszą sukces. Pół roku, jakie zostało do wyjazdu do Francji, to bardzo dużo czasu. Nawałka, jak się już nauczyliśmy - głuchy na podpowiedzi - przy drużynie zamierza jedynie pogmerać, na pewno nie będzie niczego burzył, ani zmieniał u podstaw. Nie ma zresztą takiej potrzeby, ten skład pokazał, że potrafi wygrywać. Życie nie znosi jednak próżni, trener musi o tym pamiętać. Selekcjoner na pewno sam wie, czego potrzebuje jego zespół - stabilności ponad wszystko czy jednak pokazania, że nie ma świętych krów.
Michał Kołodziejczyk
Redaktor Naczelny WP SportoweFakty