Półmetek Primera Division: Absolutna dominacja Barcelony

Pierwsza część sezonu 2008/2009 Primera Division została zdominowana przez FC Barcelonę. Blaugrana na półmetku ma aż 12 punktów przewagi nad najgroźniejszymi rywalami i tegorocznego mistrza mamy szansę poznać znacznie wcześniej, aniżeli na koniec rozgrywek - w maju. Warto wspomnieć, że w tym roku nie mamy żadnego czarnego konia w pierwszej szóstce. Ekipy, które przed sezonem kandydowały do walki o mistrzostwo, znajdują się w ścisłej czołówce, a niespodzianek na minus jest znacznie mniej niż zazwyczaj.

W tym artykule dowiesz się o:

Barca i długo, długo nic

Początek rozgrywek nie zapowiadał tak miażdżącej dominacji FC Barcelony. Blaugrana pod wodzą nowego trenera Pepe Guardioli miała po dwóch latach powrócić na szczyty, lecz inauguracja sezonu do przyjemnych nie należała. Porażka z beniaminkiem Numancią 0:1, a następnie remis u siebie z Racingiem Santander 1:1, wprowadził w serca kibiców bordowo-granatowych wielką obawę. Niepotrzebnie - w kolejnej części sezonu Barca już tylko raz straciła oczka, remisując z Getafe. Od 9. serii spotkań Katalończycy nieprzerwanie przewodzą w klasyfikacji i systematycznie powiększają swoją przewagę. Bilans szesnastu zwycięstw, dwóch remisów i jednej porażki w tak silnej lidze, na pewno wywołuje podziw w całym piłkarskim świecie. Barca zgromadziła aż 50 punktów, dzięki czemu pobiła dotychczasowy rekord na półmetku rozgrywek, od kiedy liga liczy 20 zespołów, a za zwycięstwo otrzymuje się trzy punkty.

Ekipa z Camp Nou zachwyca przede wszystkim siłą ofensywną. W niemalże każdym meczu Barca ma przewagę w posiadaniu piłki i w pełni kontroluje wydarzenia na boisku. Zagrania z klepki, szybkie przejście do ataku i niesamowite zgranie to siła lidera. Barca strzeliła aż 59 bramek w 19. meczach, co daje niewiarygodną średnią 3,11 goli na spotkanie! Aż trzykrotnie w jednym meczu umieszczali 6 razy piłkę w siatce - ze Sportingiem Gijon, Atletico Madryt oraz Realem Valladolid. O sile ofensywnej świadczy rewelacyjne trio - Samuel Eto'o (18 bramek i lider klasyfikacji strzelców), Lionel Messi (12) oraz Thierry Henry (11). Co ciekawe Kameruńczyk był bardzo blisko odejścia latem z Camp Nou, ale pokazał, że drużynie jest jeszcze niezwykle przydatny. Dodatkowo zaprocentowało kupno Daniela Alvesa, który pomimo pozycji defensora, jest jednym z głównych motorów napędowych ekipy.

W tym sezonie Barca poprawiła grę w obronie, a z bardzo dobrej strony pokazał się zawsze krytykowany golkiper Victor Valdes. Efekt - 13 straconych bramek. Jednym słowem, Katalończycy przewodzą w niemalże wszystkich statystykach tego sezonu, co potwierdzą magiczną grą na murawie.

Wyrównany peleton

Przed sezonem w gronie faworytów do mistrzostwa wymieniano również Real Madryt, Sevillę, Valencię, Villarreal oraz Atletico Madryt. Co ciekawe, żadna z ekip połowy sezonu nie może zaliczyć do kompletnie nieudanych i wszystkie mieszczą się na miejscach pucharowych.

Królewscy najprawdopodobniej nie powtórzą rezultatu z ostatnich dwóch sezonów, kiedy to byli na szczycie finalnej tabeli. W tych rozgrywkach brakuje im zdecydowanie szczęścia. Ciągłe kontuzje sprawiały, że trenerzy musieli sięgać nawet do rezerw. Już wiadomo, że w tym sezonie nie zagrają Ruud van Nistelrooy, a także Mahamadou Diarra. Dodatkowo na początku grudnia z pracą pożegnał się Bernd Schuster, którego zamienił Juande Ramos. Nowy szkoleniowiec podpisał umowę zaledwie na pół roku, więc w czerwcu możemy się spodziewać kolejnej zmiany na tym stanowisku. Pojawiały się także błędy w zarządzaniu klubem, a największym echem odbiło się kupno Klaasa-Jana Huntelaara razem z Lassaną Diarrą i niemożliwość zarejestrowania obu naraz w rozgrywkach Ligi Mistrzów. Ponadto na koniec półmetka, w związku z aferą dotyczącą ustawiania głosów, z pozycji prezydenta zrezygnował Ramon Calderon. Nowe wybory dopiero w lecie, dlatego na razie klub nie skupia się na kwestii transferów.

W zespole z Santiago Bernabeu prawdziwą gwiazdą jest Arjen Robben, bez którego Blancos byliby w jeszcze większych tarapatach. Holender początkowo też borykał się z urazami, na szczęście trafił w ręce dobrego lekarza i przydomek "Szlkany człowiek" odszedł już w niepamięć. W kadrze Realu mamy jedynego Polaka w Primera Division - Jerzego Dudka, który miał jednak okazję grać jedynie w rozgrywkach Copa del Rey. Niestety Królewscy odpadli już w 1/32 w dwumeczu z Realem Union i Polak okupuje ławkę rezerwowych, mimo iż Iker Casillas nie jest już taki pewny jak przed rokiem.

Na trzecim miejscu znajduje się Sevilla. Andaluzyjczycy są na ostatniej lokacie na podium, choć stracili największą siłę, która pomagała w dwukrotnym zdobyciu Pucharu UEFA - skuteczność. Ekipa Manolo Jimeneza strzeliła zaledwie 28 bramek, a rewelacyjny duet Luis Fabiano - Frederic Kanoute najwyraźniej zapomniał, jak powinno się wykańczać akcje. Obaj łącznie trafili zaledwie 9-krotnie!

Znowu w grze jest Valencia, która pomimo problemów finansowych, potrafi poradzić sobie na niwie czysto piłkarskiej. Nietoperze pod wodzą Unaia Emery'ego grają ładną i skuteczną piłkę. Na szczęście zarząd zmienił politykę klubu i teraz poszukiwani są młodzi, nieoszlifowani zawodnicy, przed którymi przyszłość stoi otworem. Zapewne pozycja byłaby wyższa, gdyby nie poważna kontuzja Davida Silvy, który dopiero co powrócił do gry i już pokazuje, ile jest wart dla popularnych Che.

Na piątej lokacie jest Villarreal. Problemem Żółtych Łodzi Podwodnych jest gra z sąsiadami w tabeli. To właśnie takie mecze decydują o końcowej klasyfikacji, a w starciu z pierwszą czwórką podopieczni Manuela Pellegrini'ego zyskali zaledwie oczko.

Jeszcze gorzej wygląda sytuacja Atletico Madryt, które powoli zaczyna wydawać się zmęczone po ciężkich bojach w lidze i Champions League (awansowali do 1/8). Ostatnie wyniki nie napawają optymizmem i z pracą może się pożegnać trener Javier Aguiree. Tutaj także pojawia się problem podobny do tego, jaki jest w Villarrealu - z pięcioma czołowymi ekipami Los Rojiblancos zgarnęli zaledwie punkt.

Strzeżcie się beniaminków!

Z "nowych" w Primera Division jedynie Numancia walczy w dole tabeli o pozostanie. Malaga i Sporting Gijon mają natomiast szanse nawet na grę w europejskich pucharach. Obie ekipy początku sezonu nie mogą zaliczyć do udanych. Malaga zgarnęła zaledwie oczko w 4. pierwszych kolejkach, a teraz ma tyle samo punktów, co Atletico. Natomiast Sporting przez długi okres okupował ostatnią pozycję w tabeli i premierowe punkty zgarnęli dopiero w 6. kolejce. Co ciekawe podopieczni Manuela Preciado przez całą pierwszą rundę, jako jedyny zespół, ani razu nie zremisowali.

Mało kto zawiódł

W tym sezonie chyba jedynie Espanyol Barcelona spisuje się nadspodziewanie źle. Los Pericos co prawda po dwóch kolejkach przewodzili w tabeli z kompletem oczek, ale przez resztę sezonu tylko raz udało im się jeszcze zgarnąć komplet punktów. Spowodowało to systematyczny spadek aż do strefy spadkowej i najgorszy sezon w ostatnich latach. Niedawno doszło do kolejnej zmiany trenera i debiutujący na tym stanowisku - Mauricio Pochettino jest już trzecim szkoleniowcem drużyny w tych rozgrywkach.

Również w nowym sezonie nie może poradzić sobie zespół Realu Mallorki. Ekipa z Balearów rok temu otarła się o miejsca pucharowe, a teraz zajmuje przedostatnią pozycję i traci już 6 oczek do bezpiecznej strefy. Przed rozgrywkami klub borykał się z problemami finansowymi i po przejęciu zespołu przez angielskiego inwestora wydawało się, że wszystko się poprawi. Na razie jednak efektów jeszcze nie widać.

Podobny spadek zaliczyli piłkarze Almerii, którzy ponad strefą spadkową utrzymują się chyba tylko dzięki skutecznemu snajperowi Alvaro Negredo. W stagnacji pozostaje ćwierćfinalista Pucharu UEFA - Getafe. Klub wyprzedał największe nazwiska i o poprawę wyczynów z poprzednich lat raczej nie ma co marzyć.

Ostatnią pozycję okupuje natomiast Osasuna Pampeluna, która zaledwie dwukrotnie sięgnęła po komplet punktów. W walkę o utrzymanie zaangażowane będzie także Recreativo Huelva.

Co z resztą?

Bez większych rewelacji pokazały się ekipy Betisu Sevilla, Racingu Santander i Realu Valladolid. Ta trzecia drużyna 12. pozycję zawdzięcza przede wszystkim sile własnego boiska, gdzie zdobyła ponad 80 procent wszystkich oczek. Na Jose Zorrilla przegrały chociażby ekipy Realu Madryt, Atletico Madryt, Sevilli i Villarrealu!

Natomiast w pozytywnym świetle można ocenić poczynania Athletic Bilbao i Deportivo La Coruna. Obie utytułowane ekipy w ostatnich sezonach przeżywały kryzysy, ale wszystko wydaje się powracać do normalności. Baskowie mogą się pochwalić rewelacyjną końcówką - w 7. poprzednich meczach zaliczyli 5 zwycięstw i 2 remisy i jeśli będą utrzymywać taką serię, mogą powalczyć o Puchar Intertoto.

Natomiast przez większość sezonu tuż za pierwszą szóstką plasowało się Deportivo La Coruna, które krok po kroku pozbywa się starych twarzy i inwestuje w młodość. El Depor, jeśli są faworytami zazwyczaj wygrywają, a na ich konto można zaliczyć zaledwie jeden "niewypał" w 19. kolejkach - porażka u siebie ze Sportingiem Gijon 0:3.

Wiosna będzie należeć do Barcy?

Tylko katastrofa mogłaby zepchnąć FC Barcelonę z fotelu lidera. W to wierzą już jedynie piłkarze Realu Madryt, którzy co jakiś czas nawołują do dalszej walki o mistrzostwo. Królewscy również wydawali się wychodzić na prostą, jednak wciąż nie wiadomo, jak podziała na nich afera z Calderonem na czele. Większość fanów twierdzi, że było to najlepsze rozwiązanie, a klub potrzebował od dawna zmiany w zarządzie. Nie należy przekreślać także Valencii - do kadry powrócił Silva, który z Davidem Villą tworzą jeden z najlepszych duetów w Europie. Ta trójka powinna zakończyć sezon na podium.

Ciekawie będzie także w walce o czwartą lokatę, gwarantującą start w Lidze Mistrzów. Zarówno Sevilla, jak i Villarreal i Atletico Madryt mają swoje słabości i o lokatach powinny zadecydować bezpośrednie pojedynki. W rywalizacji o europejskie puchary nie należy skreślać także Deportivo La Coruna i Athletic Bilbao.

Przez większość rozgrywek walka o utrzymanie była niezwykle wyrównana. Dopiero w styczniu przewaga pomiędzy strefą spadkową i resztą tabeli wyniosła pięć oczek. Jednak, jak co roku w Hiszpanii, do ostatniej kolejki powinniśmy emocjonować się walką o pozostanie w najwyższej klasie rozgrywkowej.

Przerwa w rozgrywkach miała miejsce jedynie przez święta, dlatego drugą częścią sezonu w Primera Division będziemy się emocjonować praktycznie przez każdy następny weekend.

Źródło artykułu: