Czarna seria to już przeszłość. Przełamanie Jagiellonii i czwarte z rzędu 1:0 Korony

Podopieczni Probierza odetchnęli z ulgą. Po serii porażek, Jagiellonia Białystok odniosła zwycięstwo na własnym stadionie. Bramkę na początku spotkania zdobył Fiodor Cernych.

Wyjściowy skład Jagiellonii Białystok w każdym kolejnym spotkaniu zaskakuje. Trener Michał Probierz szuka kadrowych rozwiązań, które pozwolą "odczarować" pogrążoną w kryzysie drużynę. Nie inaczej było w starciu z Koroną Kielce. Na prawej stronie obrony zagrał Martin Baran, przez co Rafał Grzyb mógł skupić się na pomaganiu w ofensywie. Dużym zaskoczeniem był występ Piotra Tomasika. Defensor leczył kontuzję i w przedmeczowych zapowiedziach wymieniany był w gronie nieobecnych. Szansę pokazania się na szpicy otrzymał Łukasz Sekulski, którego wspomaganie należało do obowiązków Fiodora Cernycha.

Początek spotkania to nerwowa gra gospodarzy. Większość kibiców powiedziałaby "jak zwykle", ale w 7. minucie żywiołowo wstali z krzesełek. Pierwsza akcja Jagiellonii przyniosła gola. Tomasik wyrzucił futbolówkę z autu, a Sekulski mądrze ją przepuścił. Niespodziewanie, zupełnie bez opieki pozostał Konstantin Wassiljew. Estończyk mógł sam kończyć akcję, ale zdecydował się na podanie do Cernycha. Kibice zamarli, bowiem Litwin zamiast strzelać postanowił jeszcze "nawinąć" wracającego obrońcę. Zrobił to jednak na tyle dobrze by chwilę później lekkim kopnięciem piłki, dosłownie wturlać ją do siatki. Po zdobyciu gola gra miejscowych nabrała rumieńców, a nerwowość w rozgrywaniu piłki gdzieś prysła.

Dobry okres gry gospodarzy zaowocował celnymi uderzeniami Wassiljewa i Karola Mackiewicza ale w obu przypadkach Zbigniew Małkowski nie miał większych problemów z chwytem piłki. Werwy Jagiellonii nie starczyło jednak na długo, a ostatni kwadrans pierwszej odsłony upłynął pod dyktando przyjezdnych. Z przebywania na połowie gospodarzy niewiele jednak wynikało.

Druga połowa rozpoczęła się od przeraźliwych gwizdów widowni w kierunku piłkarzy Korony. Później było bardzo sennie. Jagiellonia dużą ilością zawodników czuwała by nie stało jej się nic złego, a Korona próbowała dostać się w szesnastkę Bartłomieja Drągowskiego. Przy linii środkowej dreptał Sekulski, czekając na długie podanie.

Korona nie stwarzała zagrożenia, więc o wyrównaniu nie mogło być mowy. Trener Marcin Brosz postanowił więc wprowadzić na murawę Michała Przybyłę i grającego długie lata w Jagiellonii Pawła Sobolewskiego. Ten manewr również nie odmienił gości.

W 67. minucie powinno być 2:0! Po faulu Sobolewskiego z lewej strony boiska, na wysokości pola karnego dośrodkował Mackiewicz, a wbiegający Sebastian Madera fatalnie skiksował z 2 metrów!

Korona odpowiedziała w 71. minucie. W odległości około 23 metrów od bramki Drągowskiego faulował Grzyb, a piłkę ustawił Łukasz Sierpina. Golkiper nie interweniował, a techniczne uderzenie poszybowało nad murem i o centymetry minęło prawy słupek bramki, ocierając się o boczną siatkę.

Mimo iż wynik był na styku, końcowy fragment nie przyniósł spodziewanych emocji. Goście nie mieli w ataku wiele do zaoferowania i nie przypadkowo kielecki atak ma w lidze najmniej zdobytych goli. Obrona jednak zagrała poprawnie, a o losach rywalizacji rozstrzygnął moment nieuwagi na początku spotkania. Korona wyjechała z Białegostoku na tarczy, notując czwarty z rzędu wynik 1:0.
Jagiellonia Białystok - Korona Kielce 1:0 (1:0)

1:0 - Fiodor Cernych 7'

Składy:

Jagiellonia Białystok: Bartłomiej Drągowski - Martin Baran, Sebastian Madera, Igors Tarasovs, Piotr Tomasik, Fiodor Cernych (61' Karol Świderski), Karol Mackiewicz, Jacek Góralski, Rafał Grzyb, Konstantin Vassiljev (87' Taras Romanczuk), Łukasz Sekulski (62' Przemysław Frankowski).

Korona Kielce: Zbigniew Małkowski - Vladislavs Gabovs, Maciej Wilusz, Radek Dejmek, Kamil Sylwestrzak, Bartłomiej Pawłowski (61' Paweł Sobolewski), Rafał Grzelak (57' Michał Przybyła), Aleksandrs Fertovs, Vlastimir Jovanović, Łukasz Sierpina (83' Przemysław Trytko), Airam Lopez Cabrera.

Żółte kartki: Cernych (Jagiellonia) oraz Grzelak (Korona).

Sędzia: Paweł Raczkowski (Warszawa).

Widzów: 7120.

Dominik Polesiński z Białegostoku
[event_poll=52852]  

Źródło artykułu: