Biorąc pod uwagę sytuację w ligowej tabeli, to Wisła Kraków była faworytem piątkowego meczu w Zabrzu. Górnik to ostatni zespół Ekstraklasy, który na swoim koncie ma jedynie jedno zwycięstwo. Zdecydowanie lepiej w obecnych rozgrywkach spisuje się Wisła. Biała Gwiazda tylko dwukrotnie musiała uznać wyższość rywali.
Krakowianie już w 2. minucie objęli prowadzenie, a kontrę Wiślaków rozpoczętą przez Krzysztofa Mączyńskiego zakończył precyzyjnym strzałem Paweł Brożek. Niespełna 60 sekund powinno być 2:0 dla przyjezdnych, ale w doskonałej sytuacji spudłował Maciej Jankowski. Z biegiem czasu to jednak Górnik przejmował inicjatywę.
Po zmianie stron zabrzanie z dużym animuszem rzucili się do odrabiania strat i swego dopięli już w 51. minucie, kiedy to po stałym fragmencie gry gola zdobył Bartosz Kopacz. - Musimy wyciągnąć wnioski po meczu z Górnikiem Zabrze, bo nie może być tak, że po takich stałych fragmentach zespół przeciwny strzelał bramki. Co do drugiej połowy, to nie tak to miało wyglądać - przyznał Mączyński.
W drugiej połowie Wisła w niczym nie przypominała zespołu, który dominował przez pierwsze 45 minut. - Jako zespół byliśmy rozwaleni. Musimy przeanalizować ten mecz, bo taka sytuacja nie może się powtórzyć w kolejnych spotkaniach. Myślę, że remis jest wynikiem sprawiedliwym. My mieliśmy swoje sytuacje w pierwszej połowie, Górnik miał w drugiej - stwierdził Mączyński.