Fatalna końcówka Wigier Suwałki. "Nie wytrzymaliśmy fizycznie"

Wigry Suwałki w sobotę zanotowały dziesiątą porażkę w tym sezonie. Zespół ten musiał uznać wyższość GKS-u Katowice, który bramkę na wagę trzech punktów zdobył w doliczonym czasie gry.

Wigry Suwałki w tym sezonie fatalnie spisują się na własnym stadionie. Suwalczanie wygrali u siebie tylko raz - w 2. kolejce z Rozwojem Katowice. Od tego czasu Wigry na swoim terenie raz zremisowały i aż siedem razy przegrały. W starciu z GKS-em Katowice gospodarze byli blisko remisu, ale nie przetrwali naporu Ślązaków i po raz kolejny opuszczali boisko z opuszczonymi głowami.

Z dobrej formy piłkarzy Wigier z początku sezonu pozostało już tylko wspomnienie. W meczu z GieKSą co prawda suwalczanie mieli swoje sytuacje, ale brakowało im skuteczności. - Bardzo chcieliśmy ten mecz wygrać, ale się nie udało. Mieliśmy dwie stuprocentowe sytuacje sam na sam. Przez 70 minut ta gra wyglądała nieźle - przyznał trener Wigier, Donatas Vencevicius.

W końcowych fragmentach spotkania piłkarzom Wigier zabrakło również sił, by stworzyć jakąkolwiek sytuację. - W ostatnich 20 minutach nie wytrzymaliśmy fizycznie. Nie mogliśmy w ogóle zrobić podania, przytrzymać piłki i z tego właśnie był taki obraz gry w ostatnich minutach, kiedy tylko się broniliśmy - powiedział Vencevicius.

GKS Katowice gola na wagę trzech punktów zdobył w doliczonym czasie gry. Tym samym Wigry nie zbliżyły się do opuszczenia strefy spadkowej i sytuacja suwalskiego zespołu jest coraz trudniejsza. - Zagranie do środka w ostatnich sekundach i z tego padła bramka. Nie wiem z czego to wynika, ale tego spotkania nie wytrzymaliśmy fizycznie. To dla nas kolejna porażka u siebie. Dziękuję kibicom za wsparcie w tych trudnych chwilach i mam nadzieję, że wiosna będzie dla nas dużo lepsza - stwierdził szkoleniowiec Wigier.

Po osiemnastu kolejkach Wigry Suwałki w ligowej tabeli zajmują 16. pozycję. Suwalczanie na swoim koncie mają 18 punktów i do miejsca gwarantującego utrzymanie tracą dwa "oczka".

Komentarze (0)