Rozstrzygnięcia czterech pierwszych kolejek spowodowały, że Arsenal zachował szanse na awans do 1/8 finału Ligi Mistrzów pod trzema warunkami: że wygra dwa ostatnie spotkania fazy grupowej, a w 5. kolejce Bayern Monachium zgodnie z przewidywaniami pokona Olympiakos Pireus. Dwa pierwsze warunki zostały we wtorek spełnione. Bawarczycy rozgromili przed własną publicznością mistrza Grecji 4:0, a Arsenal wziął na Dinamie rewanż za przegrane 1:2 spotkanie 1. kolejki i pewnie pokonał ekipę Zorana Mamicia.
Mimo braku aż siedmiu kontuzjowanych zawodników Kanonierzy ani przez moment nie oddali rywalom inicjatywy i już od pierwszego gwizdka zamknęli Dinamo na jego połowie. Przez pierwsze pół godziny goście z Chorwacji nie dopuszczali jednak londyńczyków do sytuacji podbramkowych. Dopiero, gdy w 29. minucie podopieczni trenera Mamicia spróbowali zaatakować gospodarzy wysokim pressingiem, zostali za to surowo skarceni.
Santi Cazorla fantastycznie wyprowadził akcję spod swojego pola karnego, w końcowej fazie kontrataku piłka trafiła na lewe skrzydło do Alexisa Sancheza, który po chwili posłał ją w pole karne do Mesuta Oezila, a ten pokonał Eduardo efektownym "szczupakiem". Po chwili Arsenal prowadził już 2:0. Fatalny błąd przy wyprowadzeniu piłki popełnił Leonardo Sigali, a wpadkę Argentyńczyka wykorzystał Mathieu Flamini. Francuz wpadł z futbolówką w pole karne i spod końcowej linii odegrał ją do Sancheza, który pewnym strzałem pokonał Eduardo.
Co ciekawe, uderzenia, po których padły gole na 1:0 i 2:0 były dwoma pierwszymi Arsenalu w światło bramki Dinama. Jeszcze przed przerwą w dwóch korzystnych sytuacjach znalazł się Oezil, ale w obu przypadkach przegrał pojedynek z Eduardo.
Dinamo w I połowie nie zagroziło Arsenalowi ani razu. Nawet jeśli mistrzom Chorwacji udało się wejść w posiadanie piłki, Kanonierzy odzyskiwali ją w mgnieniu oka. Nie inaczej było po zmianie stron. Arsenal miał pełną kontrolę nad spotkaniem, a kolejne bramki gospodarzy były tylko kwestią czasu.
Tuż po zmianie stron Eduardo zatrudnili Cazorla i Olivier Giroud. Pierwszy uderzył groźnie z 20 metrów, a drugi zagłówkował z najbliższej odległości, ale w obu przypadkach Portugalczyk nie dał się zaskoczyć. Dinamo pierwszą godną odnotowania akcję przeprowadziło dopiero w 57. minucie, ale Petr Cech nie musiał interweniować po strzale Alexandru Matela z narożnika pola karnego.
W 69. minucie błysnął niewidoczny do tej pory Joel Campbell, który rozpruł defensywę Dinama prostopadłym podaniem do Sancheza, a Chilijczyk opanował piłkę na małej przestrzeni, minął Eduardo i posłał futbolówkę do pustej bramki gości.
Bezradnego mistrza Chorwacji nie było stać nawet na strzelenie gola honorowego. Dinamo pierwszy i jedyny strzał w światło bramki Petra Cecha oddało w 86. minucie za sprawą El Arbiego Hillelo Soudaniego, ale uderzenie Algierczyka nie sprawiło Czechowi żadnego problemu.
Decydujący o awansie do 1/8 finału Ligi Mistrzów mecz 6. kolejki Olympiakos - Arsenal odbędzie się 9 grudnia w Pireusie. Chcąc wywalczyć szesnasty z rzędu awans do czołowej "16" rozgrywek, Kanonierzy muszą wygrać z mistrzem Grecji, podczas gdy Olympiakosowi do awansu wystarczy remis.
Arsenal Londyn - Dinamo Zagrzeb 3:0 (2:0)
1:0 - Oezil 29'
2:0 - Sanchez 33'
3:0 - Sanchez 69'
Składy:
Arsenal: Petr Cech - Hector Bellerin (81' Mathieu Debuchy), Per Mertesacker, Laurent Koscielny, Nacho Monreal - Santi Cazorla (81' Calum Chambers), Mathieu Flamini - Joel Campbell, Mesut Oezil, Alexis Sanchez - Olivier Giroud (68' Aaron Ramsey).
Dinamo: Eduardo - Ivo Pinto, Leonardo Sigali, Jeremy Taravel, Aleksandru Matel - Paulo Machado (84' Ante Corić), Goncalo, Domagaj Antolić, Marko Pjaca, Marko Rog - Junior Fernandes (57' El Arbi Hillel Soudani).
Sędzia: Viktor Kassai (Węgry).
Atak Barcelony najlepszy w historii?
Wygrają to awansują.
Szkoda, że pół drużyny jest kontuzjowanych i szkoda, że nie ma wartościowych zmienników, których nie kupiono latem.