Adam Mandziara: Gdybyśmy byli wyżej w tabeli, nikt nie pytałby o strategię

Zarząd Lechii Gdańsk nie zamierza wykonywać nerwowych ruchów w okresie transferowym. Adam Mandziara przyznał jednak, że z zespołem pożegnają się zawodnicy, którzy nie pasują do koncepcji drużyny. Wciąż duże zaufanie ma trener Thomas von Heesen.

Michał Gałęzewski
Michał Gałęzewski

WP SportoweFakty: W sezonie, w którym obejmowaliście Lechię Gdańsk, zespół zajął 4. miejsce w lidze. Później mimo wielkich inwestycji i nazwisk, wyników nie ma. Z czego to wynika?

Adam Mandziara: Przejmowaliśmy klub w styczniu 2014 roku. Dokonaliśmy wzmocnień i doszliśmy do czwartego miejsca. Rok później była piąta lokata. To drugie i trzecie osiągnięcie w historii klubu, jeśli chodzi o występy w ekstraklasie. Natomiast w przypadku obecnego sezonu, nie zamierzam wystawiać ocen zespołowi w trakcie rozgrywek, tylko po ich zakończeniu. Nie sądzę, by w maju drużyna zajmowała to samo miejsce w tabeli co teraz. W innych krajach też przecież zdarzają się takie sytuacje, że ktoś ma gorszą jesień - weźmy przykłady Borussii Dortmund z ubiegłego sezonu, czy Standardu Liege obecnie. Trzeba spokojnie czekać i zobaczyć jak drużyna poradzi sobie w kolejnych meczach, a później wyciągnąć odpowiednie wnioski.

Mimo wszystko w poniedziałek Lechia przegrała trzeci mecz z rzędu i znów straciła trzy bramki. Czy to już czas na zdecydowane ruchy?

- Mamy niezmiennie duże ambicje i chcemy wygrywać jak najwięcej meczów, dlatego nikt nie jest zadowolony z ostatnich rezultatów. Mimo wszystko porażka z Legią Warszawa może być w pewnym stopniu zrozumiała, bo to silny rywal. Podczas meczu z Ruchem Chorzów nasza drużyna przespała pierwszą połowę i w konsekwencji przegraliśmy to spotkanie. W Krakowie natomiast od 6. minuty graliśmy w dziesiątkę, co miało swoje konsekwencje w postaci końcowego rezultatu.

Już wcześniej podkreślał pan, że Thomas von Heesen ma u was duże zaufanie. Nic się nie zmieniło?

- Nie, nic się nie zmieniło. Nie ma między nami żadnych scysji i nie ma tematu zwolnienia trenera.

Czy widzi pan realne szanse na przełamanie się z Lechem Poznań, który jest w gazie?

- Dla nas każdy następny mecz jest ważny, niezależnie od tego kto jest naszym przeciwnikiem. W ekstraklasie nie ma łatwych meczów, a jak pokazują wyniki - wygrać może każdy z każdym. Liczę, że w niedzielę Lechia będzie górą.

Jaki macie plan na najbliższy okres transferowy? Czy przyszedł czas na stabilizację składu?

- Jeśli zdaniem trenera lub pionu sportowego któreś pozycje będą wymagać wzmocnień, to będziemy je robić. W ramach rozsądku. Myślę, że najbliższe okienko transferowe będzie wyglądać podobnie jak to z zeszłej zimy.

Czy myślicie o zawodnikach z Polski, czy z zagranicy?

- Myślimy o dobrych zawodnikach. Czy będą pochodzić z Polski czy z zagranicy, ma to mniejsze znaczenie.

Atak Barcelony najlepszy w historii?
Kto będzie dla was wyszukiwał tych dobrych zawodników? Jak wygląda pion skautingu w Lechii?

- Marek Jóźwiak jest szefem tego działu. Dodatkowo pracuje u nas Roman Kaczorek i kilku innych skautów, współpracujących z klubem. Wyszukujemy piłkarzy w różnym wieku. I to zarówno zawodników do pierwszej drużyny, jak i zdolnej młodzieży. Dobry jest tu przykład Macieja Marka, kapitana reprezentacji Polski do lat 15, który doszedł do nas z Rekordu Bielsko-Biała. Piłkarzy tego pokroju chcemy sprowadzać do naszej Akademii, bo oni w przyszłości mają stanowić o sile pierwszej drużyny.

Obecnie w składzie znajduje się wielu obcokrajowców, jednak nie wszyscy cokolwiek wnoszą do drużyny. Czy zamierzacie się rozstać z Markoviciem, Valente, Rudinilsonem czy Nazario?

- Trzech z czterech wymienionych tutaj piłkarzy jest obecnie w drugiej drużynie. Zimą przyjdzie czas na ostateczną weryfikację i będziemy podejmowali decyzje w sprawie rozstania z zawodnikami, którzy do nas nie pasują. Chodzi zarówno o Polaków jak i obcokrajowców.

Jak oceniasz działania obecnych właścicieli Lechii Gdańsk?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×