Trener powiedział o "krótkiej kołdrze" po meczu z Legią Warszawa i porównanie pozostaje adekwatne do sytuacji kadrowej Pogoni Szczecin. Czesław Michniewicz musi rzucać piłkarzami po pozycjach, a największe problemy ma na skrzydłach i w napadzie. Do końca roku nie zagra prawdopodobnie Łukasz Zwoliński. W identycznej sytuacji są Sebastian Murawski, Hubert Matynia, Robert Obst i Ricardo Nunes.
- Dopiero w piątek po treningu zdecydowaliśmy o osiemnastce na Śląsk. Zwoliński przechodzi rehabilitację i musiałby stać się cud, żeby zagrał jeszcze w tej rundzie. Badanie wykazało złamanie kości strzałkowej i na razie może pływać i jeździć na rowerku stacjonarnym. Do treningów wrócił dopiero Dwaliszwili, a Listkowski jest poobijany. W tej sytuacji napastnikiem gotowym na sto procent jest Frączczak - opowiadał Michniewicz.
Pogoń wybiera się do Wrocławia po serii pięciu meczów bez zwycięstwa. Ostatnio przegrała na swoim terenie z Lechem Poznań. Zdania po tym występie były podzielone. Dla jednych był ciągiem dalszym mizerii. "Mocno średni" - przyznał szczerze po meczu Adam Frączczak. Michniewicz broni jednak swojego zespołu.
- Zagraliśmy dobrze. Statystycznie byliśmy lepsi od Lecha w każdym elemencie poza golami. Rozmawiałem z zawodnikami i oni czuli, że wiele rzeczy funkcjonowało poprawnie. To jednak marne pocieszenie, ponieważ wynik był fatalny i tego już nie zmienimy. Musimy pracować nad zdobywaniem goli, a także unikać błędów w obronie takich jak ostatnio. Na początku sezonu nie zdarzyły się nam równie proste pomyłki - przekonywał szkoleniowiec Pogoni.
Szczecinianie chcą się przełamać w meczu najgorszych drużyn listopada w Ekstraklasie. Czeka na nich Śląsk Wrocław, którego seria bez zwycięstwa jest jeszcze dłuższa niż Pogoni. Po pożegnaniu z europejskimi pucharami drużyna Tadeusza Pawłowskiego nie zabrała się do pociągu jadącego w kierunku góry tabeli.
- Po ostatnich niepowodzeniach jesteśmy bardzo zmotywowani, by zagrać dobrze. Mamy świadomość, że tabela się dla nas spłaszczyła, bo nie punktujemy i strzelamy mało bramek. Do wszystkiego dochodzi trudna sytuacja kadrowa. Mecze zaplanowane awansem są dla nas bardzo trudne, ale musimy w nich zdobyć jak najwięcej punktów, by w dobrych nastrojach przygotowywać się na wiosnę. Tak Pogoń, jak i Śląsk jest w dołku i czeka nas mecz prawdy.
W bramce Pogoni stanie w sobotę ponownie Jakub Słowik. Dawid Kudła, który został odsunięty od składu po najlepszym meczu w sezonie, nie wstanie z ławki. Michniewicz zmienił jednak taktykę i nie opowiada już historii o przeziębieniu czy zaległościach treningowych Kudły.
- Postanowiliśmy dać szansę Słowikowi i nie będziemy już robić nerwowych ruchów. Chcemy zobaczyć jak się prezentuje w meczach, ponieważ na treningach wygląda dobrze. Dawid prowadzi rozmowy w sprawie przedłużenia kontraktu i powiedział mi, że jest blisko podpisu. Musimy jednak przygotować się na wypadek odejścia Kudły tak, by wówczas racjonalnie ocenić czy potrzebujemy jeszcze jednego bramkarza. Postawiliśmy na Słowika po dłuższej analizie wewnątrz sztabu. Niewykluczone jednak, że Kudła wróci do bramki jeszcze w tym roku.