Stanisław Czerczesow: Piłkarza nie wystarczy dobrze nakarmić

Stanisław Czerczesow udanie rozpoczął pracę w Legii Warszawa, bo Wojskowi wygrali siedem z 10 rozegranych pod jego wodzą spotkań, jedno zremisowali i tylko dwa przegrali. - Czy takie miałem plany? Bóg się śmieje, gdy układa się plany - mówi Rosjanin.

Legia wygrała cztery ostatnie spotkania z Pogonią Szczecin (1:0), Chojniczanką Chojnice (4:1), Śląskiem Wrocław (1:0) i FC Midtjylland (1:0). Z I-ligowcem, WKS-em i Duńczykami stołeczna ekipa mierzyła się po listopadowej przerwie reprezentacyjnej, a trzy bramki w tych meczach zdobył Aleksandar Prijović. Gole Szwajcara dały Legii zwycięstwa ze Śląskiem i Midtjylland, a w spotkaniu z Chojniczanką do bramki dołożył też asystę. Skąd taka eksplozja formy napastnika Legii?

- W czasie przerwy na reprezentację mogliśmy naprawdę solidnie potrenować, w czym uczestniczył również Prijović - mówi Stanisław Czerczesow i dodaje w swoim stylu: - Jeżeli to byłoby takie łatwe, że piłkarzy można byłoby odpowiednio nakarmić, żeby dobrze grali, to robiłbym to zamiast trenowania ich. Wtedy nie byłbym trenerem, a restauratorem.

Odkąd Rosjanin prowadzi Legię, bilans wicemistrzów Polski to siedem zwycięstw, remis i dwie porażki. Czy tak sobie wyobrażał początek pracy przy Łazienkowskiej 3? - Jest w Rosji takie powiedzenie: Bóg się śmieje, gdy człowiek układa sobie jakieś plany. Nigdy nie można zakładać, czy będzie lepiej, czy gorzej. Jest, jak jest.

W niedzielnym meczu 17. kolejki Ekstraklasy z Podbeskidziem Bielsko-Biała Czerczesow znów nie będzie mógł skorzystać ze wszystkich swoich podopiecznych, choć Prijović, który przedwcześnie zakończył swój udział w czwartkowym spotkaniu z Midtjylland będzie gotowy do gry.

- Jeśli chodzi o Trickovskiego to nie jest to coś poważnego, ale jego występ stoi pod znakiem zapytania. Pazdan ciągle czuje skutki zapalenia oskrzeli. Rzeźniczak wyjdzie na trening i zobaczymy, co z tego będzie - mówi Czerczesow.

{"id":"","title":""}

Komentarze (0)