Zespół z Siedlec w ostatnim meczu w tym roku rywalizował z Chrobrym Głogów, który jest jedną z czołowych drużyn w lidze. Piłkarze Ireneusza Mamrota byli faworytem tego meczu i potwierdzili to również w pierwszej połowie. Skuteczność była jednak dużą bolączką przyjezdnych.
- Chciałbym w każdym meczu, aby przeciwnik miał trzy sytuacje do przerwy i ich nie wykorzystywał. My też oczywiście mieliśmy później swoje okazje. Widać było w tym meczu, że jesteśmy zmęczeni rundą. Niektórzy zawodnicy rozegrali 20 spotkań, a wszyscy wiemy jak wyglądały nasze przygotowania, zbieraliśmy skład praktycznie w lipcu - analizował opiekun Marcin Sasal.
Drużynę z Głogowa w końcówce spotkania skarcił Mariusz Rybicki, który popisał się znakomitym uderzeniem z dystansu. - Szczęście w tym meczu trochę nam dopisało. Taki strzał jaki oddał Mariusz Rybicki to myślę, że nie każdy zawodnik potrafiłby to zrobić. Piękna bramka z dystansu przesądziła o tym, że zdobyliśmy trzy punkty. Biorąc pod uwagę wszystkie sytuacje to mecz mógł się zakończyć remisem. Wtedy też nie moglibyśmy narzekać - tłumaczył szkoleniowiec.
- Przerwaliśmy serię kilku porażek. Może na boisku tego nie było widać, ale wyniki były dla nas niekorzystne. Chciałem podziękować działaczom Znicza, że mogliśmy rundę jesienną u nich rozgrywać. Włodarze stadionu przygotowali nam boisko, mimo niesprzyjających warunków atmosferycznych - dodał Sasal.
Piłkarze z Siedlec mogą optymizmem zakończyć rundę jesienną. Biało-niebiescy wydostali się ze strefy spadkowej i obecnie zajmują 12. miejsce w tabeli. - Myślę, że ta runda nie była najgorsza. Zdobyliśmy tyle punktów ile sobie dokładnie zakładaliśmy. Myślę, że można było pokusić się o jeszcze większą zdobycz punktową - zakończył Marcin Sasal.