Początek wtorkowego meczu w Zabrzu ułożył się po myśli gospodarzy. 14-krotni mistrzowie Polski po golu zdobytym z rzutu karnego przez Romana Gergela objęli prowadzenie już w 7. minucie. Lider Ekstraklasy szybko otrząsnął się po nieudanym rozpoczęciu pojedynku i na przerwę schodził przy prowadzeniu 2:1.
Ozdobą spotkania był drugi gol dla Piasta, który zdobył Mateusz Mak. 24-letni pomocnik technicznie uderzył z linii pola karnego i nie dał najmniejszych szans Radosławowi Janukiewiczowi. Jednak po przerwie podopieczni Radoslava Latala byli tylko tłem dla zabrzan. - Ciężko mi coś powiedzieć, sam jeszcze w to nie dowierzam, że mając 2:1 do przerwy tracimy cztery bramki. Nie wiem jak to się stało, jesteśmy wściekli - powiedział Mak.
Piast w ciągu pięciu minut stracił trzy bramki i z korzystnego 2:1 dla lidera zrobiło się 4:2 dla Górnika. - W przerwie uczulaliśmy się, że Górnik może na nas ruszyć. W najgorszym momencie dostaliśmy bramkę, bo zaraz po rozpoczęciu padł gol po rykoszecie, a później ruszyło lawiną. Później naszych błędów i strat było mnóstwo. W drugiej połowie zagraliśmy słabo i jesteśmy bardzo zawiedzeni, bo jako lider nie możemy tak przegrywać meczów - przyznał gracz Piasta.
Mimo różnic dzielących obie drużyny w ligowej tabeli, na boisku nie było widać kto jest liderem, a kto zamyka ligową tabelę. Zabrzanie do małych derbów Śląska przystąpili mocno zmobilizowani i bezlitośnie wykorzystali błędy rywali. - To był mecz derbowy więc było wiadomo, że rywale będą gryźć trawę. Górnik zasłużenie wygrał - ocenił Mak.