Reprezentant naszego kraju stanął między słupkami bramki beniaminka po raz pierwszy od ponad miesiąca, ale o dziwo to nie on miał w pierwszych minutach więcej pracy, lecz także powracający do gry po przerwie (znacznie dłuższej, bo trwającej kwartał) Thibaut Courtois.
Pierwsze fragmenty należały do drużyny Eddiego Howe'a, w której szeregach aktywni byli Junior Stanislas i Joshua King. Belgijski golkiper The Blues bronił jednak bardzo pewnie, a z upływem czasu pole do popisu miał też Polak.
Pod koniec pierwszej połowy Chelsea zaczęła łapać właściwy rytm i naszego reprezentanta mocnymi strzałami zatrudnili Eden Hazard i Oscar. Artur Boruc zatrzymał też techniczną próbę aktywnego Pedro Rodrigueza.
W przerwie Jose Mourinho posłał do boju Diego Costę (londyńczycy znów zaczęli bez nominalnego napastnika i na szpicy wystąpił Hazard), a jego zespół nacisnął zdecydowanie bardziej. W 54. minucie dość przypadkową, lecz fenomenalną szansę miał Nemanja Matić. Piłka niespodziewanie spadła mu na głowę, Serb kompletnie się tego nie spodziewał, bo było tam kilku obrońców Bournemouth, w efekcie z najbliższej odległości uderzył nad poprzeczką.
Londyńczycy atakowali niemal nieustannie, robili co mogli, by wyszarpnąć zwycięstwo, ale stwarzali zbyt mało klarownych sytuacji. Boruc nie był zmuszany do nadludzkiego wysiłku, jednak w kluczowych momentach nie popełniał błędów.
W 82. minucie kibice mistrza Anglii przeżyli traumę, bo stało się coś, na co obraz gry absolutnie nie wskazywał. W ogromnym zamieszaniu po rzucie rożnym rezerwowy Glenn Murray (wszedł na boisko chwilę wcześniej) dopadł do piłki w polu bramkowym i głową skierował ją do siatki. Sędziowie uznali gola, choć nie powinni, bo egzekutor był na spalonym. Wszystko dlatego, że przed nim znajdował się Courtois, a bliżej linii bramkowej od Murraya był tylko Gary Cahill. W tłoku trudno było to wychwycić, ale przekroczenie przepisów miało miejsce.
Chelsea przyjęła ciężki cios i nie była już w stanie się podnieść. W sobotę - podobnie jak w poprzednich spotkaniach - londyńczycy pokazali lepszą dyspozycję w defensywie, lecz w ataku wciąż cierpią. Forma Cesca Fabregasa jest katastrofalna, nieco solidniej wyglądali jego koledzy z przedniej formacji, jednak ekipa Jose Mourinho nadal przeżywa męki i ma olbrzymie problemy ze stwarzaniem sytuacji.
Porażka z Bournemouth była dla The Blues już ósmą w obecnym sezonie i po 15. kolejce pozostaną oni na 15. miejscu. Beniaminek natomiast opuścił strefę spadkową, spychając do niej Sunderland.
Chelsea Londyn - AFC Bournemouth 0:1 (0:0)
0:1 - Glenn Murray 82'
Składy:
Chelsea Londyn: Thibaut Courtois - Branislav Ivanović, Kurt Zouma, Gary Cahill, Abdul Rahman Baba (83' Bertrand Traore), Cesc Fabregas (83' Loic Remy), Nemanja Matić, Willian, Oscar (46' Diego Costa), Pedro Rodriguez, Eden Hazard.
AFC Bournemouth: Artur Boruc - Adam Smith, Simon Francis, Steve Cook, Charlie Daniels, Matt Ritchie, Dan Gosling, Andrew Surman, Harry Arter, Junior Stanislas, Joshua King (80' Glenn Murray).
Żółte kartki: Pedro Rodriguez, Diego Costa (Chelsea Londyn) oraz Andrew Surman (AFC Bournemouth).
Sędzia: Mike Jones.
Widzów: 41 631.