Kibice Wisły wyzywali go niemal od pierwszego gwizdka, a przy każdym kontakcie reprezentanta Polski z piłką trybuny przeszywał gwizd. Michał Pazdan ze spokojem przyjął zachowanie fanów Białej Gwiazdy.
- Takie jest życie piłkarza. Sam kiedyś byłem kibicem, a wiadomo, jak kibice reagują. Mają prawo do takich reakcji - stwierdził.
Dla Pazdana występ w niedzielnym meczu z Wisłą Kraków (2:0) miał podwójne znaczenie - pochodzący z Krakowa piłkarz w młodości sympatyzował z Białą Gwiazdą, a teraz przyjechał na Reymonta 22 jako kapitan jednego z jej największych rywali - Legii Warszawa.
28-latek wychował się na jednym z nowohuckich osiedli i jako nastolatek sympatyzował z Białą Gwiazdą, choć sam trenował w Hutniku Kraków. Z Legią jest związany od lipca bieżącego roku, a wcześniej występował przeciwko Wiśle jako zawodnik Górnika Zabrze i Jagiellonii Białystok. Spotkania z tymi zespołami nie wzbudzają jednak wśród kibiców Wisły takich emocji, co pojedynki z Legią i stąd takie, a nie inne przyjęcie Pazdana przy Reymonta 22.
- To ciekawa sytuacja. Nigdy nie było mi dane zagrać w którymś z krakowskich klubów oprócz Hutnika, ale tak to czasem w życiu jest. Do Krakowa zawsze miło się wraca, zawsze podkreślam, że jestem stąd i lubię tu grać - mówi.