Plaga kontuzji w Podbeskidziu Bielsko-Biała

Podbeskidzie Bielsko-Biała do spotkania z Ruchem Chorzów przystąpiło osłabione brakiem kilku kluczowych piłkarzy. Za kartki pauzowali Kristian Kolcak i Adam Deja, a na przedmeczowej rozgrzewce ból w plecach poczuł Adam Mójta.

Adam Mójta jest w tym sezonie podstawowym obrońcą Podbeskidzia Bielsko-Biała, a także motorem napędowym wielu ofensywnych akcji bielskiego zespołu. Sam na swoim koncie ma trzy bramki, a w starciu z Legią Warszawa po jego uderzeniu piłkę do własnej siatki skierował Igor Lewczuk. Jednak w meczu z Ruchem Chorzów Mójta nie zagrał, choć znalazł się w wyjściowej jedenastce.

Na rozgrzewce obrońca Podbeskidzia poczuł ból w plecach i sztab szkoleniowy postanowił nie ryzykować pogłębienia się urazu. To fatalna wiadomość dla Górali, gdyż tym samym wydłużyła się lista kontuzjowanych zawodników bielskiego klub. - Nie jesteśmy w stanie określić jak długo potrwa przerwa. Adam Mójta od poniedziałku jest pod opieką lekarską - powiedział trener Podbeskidzia, Robert Podoliński.

W dodatku w starciu z Ruchem Chorzów za kartki nie mogli zagrać Kristian Kolcak i Adam Deja, a z powodu urazu pauzował Marek Sokołowski. Kontuzje są jednym z największych problemów bielskiego klubu. Z tego powodu niezdolni do gry są między innymi Damian Chmiel, Anton Sloboda czy Lukas Janić.

W związku z kadrowymi problemami trener Podbeskidzia chce zwiększyć jakość opieki medycznej nad zawodnikami. - Mamy grupę siedmiu-ośmiu piłkarzy bardzo eksploatowanych i musimy na takie rzeczy bardzo uważać. Robimy spore kroki do tego, by opieka medyczna w Podbeskidziu była na wyższym poziomie i to powoli nam się udaje - stwierdził Podoliński.

Komentarze (0)