Drugi Argentyński bóg w Neapolu

PAP
PAP

Mógłby grać w każdej drużynie, ale gra w Napoli. Jak przed laty inny, jeszcze sławniejszy Argentyńczyk, który w swoim trzecim sezonie pod Wezuwiuszem powiódł drużynę po mistrzostwo Włoch. Gonzalo Higuain właśnie teraz mówi: do trzech razy sztuka.

W tym artykule dowiesz się o:

Są i inne znaki, że to napastnik wybrany. Taki neapolitański Mesjasz. Urodził się przecież w 1987 roku, w tym samym, w którym Diego Maradona urządził całemu miastu największe wesele w historii, gdzie tańczyło się ze szczęścia i za nic nie chciało wytrzeźwieć, pijąc za pierwsze scudetto. Zapanowało prawdziwe szaleństwo opiewane po dziś dzień w miejskich legendach.

Inna droga

Higuain słyszał o dolce vita Napoli z Maradoną i Maradony w Neapolu. Wie, że może dojść tam, gdzie był jego wielki poprzednik, ale idąc do celu zupełnie inną drogą. Styl Maradony był niepowtarzalny i delikatnie mówiąc - niepoprawny. Zanurzył się w otaczające go ślepe uwielbienie po same uszy i tkwił w nim z hedonistyczną radością. Miał samych przyjaciół, tabuny kobiet i zostawił kilkanaścioro nieślubnych dzieci. Kogo i czego zapragnął, to miał. Więc korzystał. Żył w centrum wydarzeń na i poza boiskiem, nigdy obok. Zresztą wystarczy obejrzeć scenę z filmu Emila Kusturicy pokazującą powrót Maradony do Neapolu, by poczuć te klimaty. Z każdej strony rozhisteryzowane twarze: mężczyzn, kobiet, dzieci. Idol tłumu jak król, przechadzając się przed hotelem, tego ofuknął, tamtemu odpowiedział wulgarnie, jeszcze innego przyjaźnie poklepał, ale i tak wszyscy byli szczęśliwi, że w ten czy w inny sposób zwrócili jego uwagę.

Higuain żyje bez zgiełku i poklasku. Za gole i rozbudzone nadzieje nie oczekuje i nie bierze innych nagród od tych zapisanych w kontrakcie. Przed duszącą miłością fanów skrył się w złotej klatce. Osiadł w willi po Edinsonie Cavanim położonej na wzgórzu Vomero, w pięknym parku, z ponoć najpiękniejszym widokiem na Zatokę Neapolitańską. Miasto omija szerokim łukiem, wie, że groziłoby to paraliżem ruchu na dobrych kilka godzin. Dom, ośrodek treningowy w Castel Volturno i znajdująca się na obrzeżach restauracja serwująca ryby i owoce morza to jego codzienne destynacje. Mieszka z narzeczoną, argentyńską modelką. Żeby nie wyszła hagiografia, dodajmy, że niepierwszą w Neapolu. Gustuje jednak w rodaczkach i poluje tylko podczas pobytu w ojczyźnie. We Włoszech prawie nie pokazuje się publicznie, nie dostarcza tematów do plotek, bardzo się pilnuje, żeby mówiły tylko gole. (...)

Tomasz Lipiński

Cały artykuł w najnowszym numerze tygodnika "Piłka Nożna"! Od wtorku w kioskach!

Źródło artykułu: