Romuald Szukiełowicz: Nie ma miodu, ale cieszę się z postawy zawodników

Śląsk przerwał długą serię meczów bez zwycięstwa, która wynosiła już jedenaście spotkań. W piątek wrocławianie zwyciężyli 2:1 z Górnikiem Łęczna. Trener WKS-u odniósł się do jednej z sytuacji w końcówce pojedynku.

Artur Długosz
Artur Długosz

- Jestem zadowolony z tego meczu, nie może być inaczej. Jestem bardzo zadowolony postawy zawodników, zaangażowania, walki. Może zabrakło w pewnym momencie troszeczkę spokoju. Można było parę rzeczy zrobić spokojniej. Kilka spraw, które się wydarzyły, napawają mnie dużą nadzieją, że będziemy szli w tym wytyczonym kierunku. Zaimponowała mi w końcowych minutach postawa - to, jak się zespół zachował w momencie, w którym jeden z naszych zawodników był faulowany. Wszyscy się rzucili, nawet ze środka boiska biegli. Nie pozwoliliśmy się poniewierać. Chwała chłopakom za to. Nie chciałbym wyróżniać nikogo, bo jestem przekonany widząc jak działali zawodnicy, że praktycznie większość z nich dała z siebie tyle, ile mogła jeżeli chodzi o walkę, bieganie, zaangażowanie - mówił po ostatnim gwizdku sędziego trener WKS-u, Romuald Szukiełowicz. Gole dla Śląska Wrocław strzelili Dudu Paraiba oraz Kamil Biliński.

"Bilu" w tym meczu mógł zdobyć więcej niż jednego gola. - Bardzo ciężko jednak pracował. Przy jego sytuacji sam na sam wystarczyłaby podcinka - komentował Szukiełowicz.

Wrocławianie, zwłaszcza w początkowej fazie meczu na boisku byli zawzięci i nieustępliwi. - Mieli podwajać, potrajać. Jeżeli przeciwnik pozwoli na kontakt, to muszą wygrać piłkę, odebrać ją. Wielokrotnie się tak zdarzyło, że nawet na przegrane piłki szli licząc, że przeciwnik też człowiek, może popełnić błąd. Tak dwa, trzy razy się stało - cieszył się doświadczony szkoleniowiec.

Szukiełowicz odniósł się także do wyjściowego składu Śląska. - Wychodzą na boisko ci, którzy tworzą w tym momencie najmocniejszy skład. Musi być pełna integracja, nie ma podziałów w zespole. Taka jest kadra, nie jest zbyt liczna - zaznaczył.

Przed Śląskiem teraz mecz Pucharu Polski z Zawiszą Bydgoszcz oraz spotkanie ligowe z Podbeskidziem Bielsko-Biała. - Czekają nas teraz ciężkie mecze. Najpierw Zawisza, potem wyjazd do Podbeskidzia. Górale z pewnością liczą jak długo u siebie nie wygrali. Nie ma miodu, ale cieszę się z postawy zawodników, z ich zaangażowania - podsumował szkoleniowiec.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×