I liga gr. 2 futsalu: Tacho pokonał w Gnieźnie rewelację ligi

Kolejne spotkanie z udziałem piłkarzy beniaminka I ligi z Gniezna przysporzyło kibicom obu drużyn sporych emocji. Po nerwowych 40 minutach to futsaliści Tacho Toruń mieli powody do zadowolenia, albowiem przysłowiowym rzutem na taśmę okazali się lepsi od gospodarzy.

Na wstępie należałoby wspomnieć o pierwszych potyczkach obu zespołów w tegorocznych rozgrywkach I ligi PLF. Tacho Toruń od początku był uważany za jednego z pretendentów do awansu do Ekstraklasy. Gnieźnieński beniaminek zaś, rywalizujący dopiero drugi rok w tym składzie na szczeblu ogólnopolskim, było dla wielu obserwatorów wielką niewiadomą. Pierwsze spotkania rozegrane we wrześniu ukazały zawodnikom KS Gniezno diametralną różnicę pomiędzy II ligą, a tą, w której przyszło im teraz rozgrywać swoje mecze. Najpierw we własnej hali gnieźnianie doznali sromotnej porażki z TPH Polkowice(2:7). Następnie znów z tarczą wracali z Torunia po przegranej właśnie z Tacho (1:7). Późniejsze mecze pokazały jednak, że beniaminek zebrał obowiązkowe frycowe i dalej, z pełną determinacją, bez respektu dla najgroźniejszych rywali, zaczął marsz w górę tabeli. Na koniec pierwszej rundy Tacho zajmowało drugie miejsce w tabeli, tracąc do pierwszego zespołu, przy tym także lokalnego rywala, Marwit Zławieś Wielka, zaledwie trzy punkty. KS Gniezno zaś był na wysokiej czwartej pozycji.

Po wznowieniu rozgrywek po zimowej przerwie, w meczu na szczycie 12. kolejki Marwit i Tacho podzielili się punktami. KS zaś, po uprzednim wyeliminowaniu w Pucharze Polski grającej na co dzień w Ekstraklasie Pogoni 04 Szczecin, sensacyjnie pokonał TPH Polkowice 5:4. Podopieczni Roberta Zamiara dali wyraźny do zrozumienia wszystkim rywalom, że są w sztosie.

W niedziele hitem kolejki był mecz KS Gniezno z Tacho Toruń. Gospodarze pamiętając pierwszy mecz tych drużyn, na pewno chcieli się torunianom zrewanżować. Ich przeciwnicy zaś myśląc o awansie do Ekstraklasy, nie mogli sobie pozwolić na choćby remis. Na parkiet piłkarze beniaminka wyszli jak sparaliżowani. W przeciwieństwie do poprzedniego meczu nie byli oni skazani na pożarcie. Wietrząc szanse w zwycięstwo z wyżej notowanym przeciwnikiem w ich szeregi wdarły się nie potrzebne nerwy. W konsekwencji początek meczu grali na drewnianych nogach, nie potrafiąc ani trochę zagrozić toruńskiemu golkiperowi. W przeciwieństwie do nich goście grali bardzo mądrze w obronie, nie pozwalając gnieźnianom na podejście pod bramkę na niebezpieczną odległość, przy tym co rusz strasząc kontratakiem. Jeden z takich wypadów na połowę rywala zakończył się skutecznym strzałem Bartosza Martyniuka w 15. minucie meczu. Wyśmienicie broniący do tej pory Michał Wasielewski musiał wyciągać piłkę z siatki. Ta bramka nie podrażniała gospodarzy, którzy nadal bezradnie próbowali konstruować akcje na połowie przeciwnika. Tuż przed gwizdkiem kończącym pierwszą odsłonę spotkania ekwilibrystycznym uderzeniem Piotr Ferenc wbił między nogami interweniującego Wasielewskiego piłkę do bramki.

Po przerwie drużyna KS Gniezno grała jak odmieniona. Na skrzydle szalał Mariusz Sawicki. Paweł Hoeft co rusz próbował strzałów z dystansu, a z dużą determinacją grał Sebastian Śniegowski. Temu ostatniemu udało się wykorzystać zamieszanie pod bramką i zdobyć kontaktowego gola. Ku zaskoczeniu torunian kilka minut później kolejny rajd Sawickiego zakończył się celnym trafieniem do bramki Tacho - Bartosza Kapsy. Dla zawodników mecz rozpoczął się od nowa. Przy ławce rezerwowych grzmiał trener gości - Maciej Broczek. U obu zespołów udzielała się nerwowość powodowana upływem cennego czasu. W 37. minucie po egzekwowanym rzucie wolnym Wasielewskiego pokonał niedawno wypożyczony z Radanu Gliwice Grzegorz Kowalski. Cały zespół Tacho wybuchł z radości. Kolejny nie potrzebny błąd gnieźnieńskiej drużyny kosztował ich przegraną. Trener Zamiar próbował jeszcze skłonić swoich podopiecznych do ataku wycofując bramkarza, lecz na jakąkolwiek walkę nie starczył czasu.

Tacho Toruń wygrał spotkanie całkiem zasłużenie 3:2. Piłkarze z Grodu Kopernika w pierwszej połowie meczu zdecydowanie przeważali, strzelając gnieźnianom dwie bramki. W drugiej zaś gra stała się bardziej wyrównana, lecz to wicelider zachował zimną krew i strzelił zwycięską bramkę.

Podsumowując, licznie zgromadzeni w hali GOSiR kibice miejscowych nie mogli narzekać na brak emocji. Ich drużyna grała bardzo ofiarnie, choć w pierwszej odsłonie meczu ewidentnie zjadł ich stres. Niemniej jednak to piłkarze Tacho byli lepiej przygotowani fizycznie, grali bardziej przemyślaną i zaskakującą piłkę. Przy tym trzeba przyznać, że torunianie to wyjadacze ligi futsalu, a beniaminek z Gniezna dopiero zaczyna straszyć najgroźniejszych rywali.

KS Gniezno - Tacho Toruń 2:3 (0:2)

0:1 - Martyniuk 15'

0:2 - Ferenc 19'

1:2 - Śniegowski 28'

2:2 - Kapsa 31'

2:3 - Kowalski 37'

Źródło artykułu: