W 55. minucie Wojciech Kędziora został sfaulowany w polu karnym Jagiellonii przez Marka Wasiluka, a "11" pewnym strzałem wykorzystał Dawid Sołdecki. 16 minut później Kędziora zdobył bramkę, ale okoliczności, w jakich napastnik Termaliki pokonał Bartłomieja Drągowskiego wywołały niesmak w obozie Jagiellonii.
Kędziora zdobył bramkę po tym, jak jeden z zawodników gospodarzy, chcąc wybić piłkę na aut z powodu urazu kolegi, kopnął ją w taki sposób, że zatoczyła łuk wzdłuż linii bocznej, ale nie wyszła za pole gry. Kędziora przejął piłkę, pomknął z nią w pole karne rywali, mijając dwóch przeciwników i zmusił Drągowskiego do kapitulacji.
Zachowanie Kędziory doprowadziło trenera Michała Probierza do szewskiej pasji i na konferencji prasowej ograniczył się do krótkiego wystąpienia: - Gratuluję Termalice zwycięstwa 2:0. Dziękuję, dobranoc.
- Przed bramką na 2:0 zawodnicy Termaliki zachowali się bardzo ładnie. Chcieli wybić piłkę na aut, a zamiast tego rozegrali akcję i strzelili gola. Życzę im dalszego pięcia się w tabeli - to już słowa Drągowskiego.
A jak sytuację komentuje sam Kędziora? - Ktoś krzyczał, żeby wybić futbolówkę. Zawodnicy Jagiellonii mieli czas na reakcję. Gdy podbiegałem do niej, to nie wiedziałem czy została wybita. Pobiegłem z nią i strzeliłem gola. Wiem, że ktoś może mieć o to do mnie pretensje. Trener Michał Probierz po tym golu miał ochotę wejść na murawę i wytłumaczyć mi to inaczej. Gdyby to Jagiellonia miała wybić piłkę, to z pewnością jego zachowanie byłoby inne.