Po wygranej w środę z Jagiellonią Termalica Bruk-Bet Nieciecza miała ochotę na zakończenie rundy wygraną. Beniaminek jednak nie sprostał rywalowi i przegrał z Ruchem Chorzów 0:1. - Przeciwnik po raz drugi załatwił nas pięknym strzałem. W sierpniu w Chorzowie świetnie strzelił Patryk Lipski, teraz wyczyn kolegi powtórzył Kamil Mazek - narzekał po spotkaniu opiekun gospodarzy Piotr Mandrysz. - Brakowało nam szczęścia. Po stracie gola zaatakowaliśmy, chcieliśmy odwrócić losy spotkania, ale jak już znaleźliśmy się w dobrej sytuacji, brakowało nam wykończenia lub obrońcy Ruchu wybijali piłkę - ocenił trener Słoników.
Po porażce z Niebieskimi Termalica traci do chorzowian siedem punktów. Po wygranej w środę i przy ewentualnym zwycięstwie w sobotę niecieczanie mogli znacznie przybliżyć się do chorzowian. - Za wrażenia artystyczne nie przyznaje się punktów. Graliśmy trudny mecz w środku tygodnia, teraz również nie było to łatwe spotkanie, ale mimo wszystko dominowaliśmy. Szkoda, że z dominacji nie zrodził się żaden gol, bo myślę, że remis byłby sprawiedliwszym wynikiem - zakończył Piotr Mandrysz.
#dziejesiewsporcie: pechowa interwencja bramkarza