Był pomysł, poświęcenie, stuprocentowe sytuacje i nawet strzelony gol. To wszystko jednak i tak okazało się niewystarczające do tego, aby zakończyć rok drugim w sezonie zwycięstwem na Kolporter Arenie.
- Zdajemy sobie sprawę z tego, że pierwsza połowa wyglądała przyzwoicie z naszej strony. Chcieliśmy Legię zaskoczyć przede wszystkim wysokim podejściem i prowokowaniem do popełnienia błędów. Udało nam się osiągnąć to, co zamierzaliśmy. Pierwsi strzeliliśmy bramkę, mieliśmy kilka dogodnych okazji do podwyższenia wyniku, ale tak jak to w piłce, zemściło się to, co nam się nie udało - powiedział Kamil Sylwestrzak.
- Legia to bardzo dobry zespół i to że udało im się nas skontrować pozwoliło kontrolować mecz. W pierwszej połowie mogliśmy ich dobić i powinniśmy to wykorzystać. Mamy do siebie mały żal, że się nie udało. Ten mecz był do wygrania - kontynuował kapitan kielczan.
Korona zakończyła rundę w dolnej części tabeli, z dorobkiem 24 punktów. Czy zdaniem Sylwestrzaka to dobry wynik? - Zakładając to, co było przed sezonem i jak postrzegana była Korona, to w głębi jesteśmy zadowoleni z tej zdobyczy. Udało nam się wygrać kilka meczów z dobrymi rywalami i stworzyć fajną ekipę. Mamy jednak trochę żalu do siebie, bo straciliśmy kilka głupich punktów - ocenił "Małpa".
Szczególnie w oczy rzucała się słaba skuteczność. - Wiemy co mamy do poprawy i będziemy nad tym pracowali w zimie. Trzeba dać trenerowi czas do namysłu, żeby przygotował nas dobrze do następnej rundy.
Czy wiosną uda się przerwać serię meczów bez domowego zwycięstwa? - Wiemy, że nie jest to dla nich komfortowa sytuacja, ale dla nas też nie. Bardzo chcieliśmy zakończyć ten rok zwycięstwem i chyba było to widać. Nie było spotkań, w których brakowałoby nam woli walki. Czasem brakowało umiejętności, koncentracji, ale nikt nie może nam zarzucić, że się nie staraliśmy - zaznaczył na koniec Sylwestrzak.