Azerska przygoda Pawła Kapsy - osobna plaża dla kobiet, ceny ropy zgubiły ligę

Paweł Kapsa przez ostatnie lata grał w Azerbejdżanie. Poznał tam inną kulturę. - Na tamtejszych plażach kobiety i mężczyźni przebywają w innych strefach, a każdy pływa w swojej części morza - wspomina bramkarz, który niedawno rozwiązał kontrakt.

Michał Gałęzewski
Michał Gałęzewski
Paweł Kapsa Newspix / Piotr Matusewicz/Pressfocus / Na zdjęciu: Paweł Kapsa

Po raz ostatni w lidze polskiej Paweł Kapsa grał w sezonie 2010/11, kiedy reprezentował Lechię Gdańsk. Po krótkiej przerwie zdecydował się na wyjazd na Cypr, a od sezonu 2013/14 grał przez trzy sezony w Azerbejdżanie. W klubie Simurq Zaqatala zagrał przez dwa sezony w 58 meczach ligowych. W Chazarze Lenkoran nie zdołał nawet zadebiutować, a w grudniu ostatecznie rozwiązał kontrakt.

Powody rozstania Kapsy z ligą azerską są proste. - Rozwiązałem kontrakt, bo nie tylko w Azerbejdżanie, ale we wszystkich krajach opierających swoją gospodarkę na eksporcie ropy naftowej pojawiły się problemy. Po spadku cen surowca będącego największą gałęzią gospodarki w dół poszły finanse sponsorów, a co za tym idzie klubów. Wszystko się tam zepsuło - powiedział bramkarz w rozmowie z WP SportoweFakty.

W Simurquy Zaquatala były piłkarz Lechii, KSZO i Widzewa grał często. Czym więc wyróżnia się liga azerska? - To bardziej techniczna liga. Jest w niej mało drużyn opierających swoją taktykę na walce. Większość jest nastawiona właśnie na technikę. Wpływ na to ma wielu obcokrajowców, którzy nakręcają poziom. Dwa azerskie kluby grały w Lidze Europy, a w najwyższej klasie rozgrywkowej gra dziesięć drużyn, więc poziom czołówki tabeli jest porównywalny do Ekstraklasy - ocenił.

Gdy polskie zespoły trafiają w eliminacjach do europejskich pucharów na ekipy z Kaukazu, zawsze patrzą na nie z góry. - Nie dziwi mnie to. Piłka nożna zrobiła jednak w różnych krajach olbrzymi postęp. Przykładowo liga słoweńska jest na pewno dużo słabsza od polskiej, ale Maribor potrafi grać wśród najlepszych. Podobnie jest z zespołem z kazachskiej Astany. Tam przeznaczono ogromne nakłady na stadiony, infrastrukturę, czy szkolenie młodzieży. Za tym rozwój piłki poszedł w górę - stwierdził Paweł Kapsa.

Gra i życie w odległym kraju z innego kręgu kulturowego bywają specyficzne dla ludzi z Europy. - Na pewno jest tam inaczej. Kobiety nie mogą leżeć na tej samej plaży, co mężczyźni. W Azerbejdżanie jest osoba strefa dla każdej z płci. Co za tym idzie, kobiety pływają zakryte na swojej części morza, a my mężczyźni z drugiej strony. Powiem jednak szczerze, że tylu kobiet w czadorach i w chustach co widziałem u kolegi w Belgii w Brukseli nie widziałem w całym Azerbejdżanie, muzułmańskim kraju - opisał sytuację Kapsa.

Aktualnie doświadczony bramkarz nie ma podpisanego kontraktu z żadnym klubem. - Jestem na etapie poszukiwania pracodawcy. Czas pokaże gdzie podpiszę kontrakt na rundę wiosenną - zakończył.

Czy Paweł Kapsa znajdzie pracę w Polsce?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×