W dniu 13 stycznia treningi z Rozwojem Katowice rozpoczął Wojciech Pawłowski. Cztery lata temu wyjechał on do Udinese, lecz nie zadebiutował w Serie A. Ponadto nie lepiej radził sobie na wypożyczeniach.
Pawłowski chciał odejść na kolejne wypożyczenie. W końcu otrzymał ofertę i tak zjawił się w Katowicach. W przerwie zimowej celem sztabu szkoleniowego Rozwoju było wzmocnienie defensywy poprzez pozyskanie bramkarza, który od razu stałby się pewną "jedynką" między słupkami.
Jak przyznał bramkarz, dla niego temat wypożyczenia do katowickiej drużyny jest w stu procentach na "tak". - Od samego początku. Podjąłem decyzję, że chcę grać dla Rozwoju i zjawiłem się w Katowicach. Teraz czekamy na dokumenty z Granady (klub ten ma z Udinese wspólnego właściciela - dop. red). Gdy przyjdą, będziemy mogli podpisać umowę. Tyle - powiedział.
Czy Pawłowski miał dużo ofert wypożyczenia? - Nie mówię, że Rozwój był jedyną opcją na wypożyczenie, lecz po konsultacji z menedżerem i klubem stwierdziliśmy, że to będzie najlepszy wybór. Pójść do tyłu, cofnąć się dwa kroki, by później zrobić cztery do przodu. Wychodzę właśnie z takiego założenia - wyjaśnił.
Rozwój Katowice nie jest nawet klubem numer jeden w swoim mieście, a w I lidze jest outsiderem, zajmuje bowiem przedostatnią pozycję. Różnice pomiędzy Udinese a Rozwojem zauważy nawet laik. - Nie uważam przyjścia do Rozwoju za zesłanie. Twierdzę inaczej. To dla mnie bardzo duża szansa pokazania się i oby tak się stało - zaznaczył Wojciech Pawłowski.
Zobacz także: Żalgiris Wilno zagra w polskiej Ekstraklasie? "Pod każdym względem byłoby to uatrakcyjnienie ligi"