Mario Mandżukić wraca do Monachium i ma sporo do udowodnienia

East News
East News

Pożegnanie Mario Mandżukicia z Bayernem Monachium nie było zbyt eleganckie. Zanim Chorwat opuścił klub, zdążył zawiesić nos na kwintę. Wchodził w spory, nie wyglądał dobrze podczas treningów, aż wreszcie został odsunięty od drużyny.

Wszystko to było konsekwencją podpisania kontraktu z Robertem Lewandowskim. Sytuacja robiła się coraz mniej przyjemna. W końcu Pep Guardiola nie wytrzymał. Zdecydował, że nie zabierze toksycznego piłkarza do Berlina na finał Pucharu Niemiec przeciwko Borussii Dortmund. Bawarczycy wygrali 2:0, a pozycję Mandżukicia zajął Arjen Robben.

Odrzucony snajper miał prawo czuć się urażony. Wcześniej, w ćwierćfinale zapakował trzy gole Hamburgerowi SV. Podczas następnej rundy również dołożył cegiełkę (gola) do wyeliminowania 1.FC Kaiserslautern. Guardiola uparcie powtarzał jednak: - Mam plan B. Możemy grać bez tego zawodnika. Chodzi o jego formę sportową.

Decyzje Hiszpana doprowadziły do eskalacji konfliktu między nim a piłkarzem. Mandżukić nie potrafił znieść poniżenia i natychmiast po ogłoszeniu kadry, która wyjedzie do Berlina, również udał się w podróż. Tyle że do Chorwacji. Co więcej – wracać nie zamierzał. Takie rozwiązanie było na rękę przede wszystkim Guardioli. Szkoleniowiec każdego dnia zmagał się z fochami napastnika. Kiedy po porażce 0:4 z Realem Madryt postanowił wziąć całą winę na siebie i zakomunikować ten fakt zespołowi, jego emocjonalna przemowa została przez Mandżukicia obśmiana. Chorwatowi często zdarzało się też parskać, gdy trener mówił o założeniach.

Guardiola nie był fair?

Zdaniem piłkarza święty nie był również Hiszpan. - Za Juppa Heynckesa wszystko wyglądało dwa razy lepiej. Guardiola mnie rozczarował. Nie zachowywał się fair. Pracowałem naprawdę ciężko, ale obie strony muszą wykazywać wolę. Nie chciał, żebym został królem strzelców. Dlatego w końcówce sezonu grałem coraz mniej - tłumaczył.

Rzeczywiście, ostatni etap rundy rewanżowej Mandżukić spędził głównie jako rezerwowy. Guardiola nie dawał mu pograć, a wszystko tłumaczył dyspozycją. Ta zaś wynikać miała z zaangażowania podczas treningów.

Okazja do rewanżu

Niechciany w Monachium zawodnik przeniósł się do Atletico Madryt, gdzie pobył ledwie rok. Rozegrał 43 spotkania, podczas których trafiał do siatki  20-krotnie. Rok później Chorwat znów zmienił klub. Jego dorobek w Juventusie Turyn prezentuje się podobnie. Na półmetku sezonu zdobył dziewięć goli.

Najbliższe spotkanie na arenie europejskiej będzie doskonałą okazją do rewanżu na Guardioli, który pogonił go z Monachium i Bundesligi. A tam Mandżukić czuł się znakomicie. Wielokrotnie podkreślał, że Niemcy są jego drugim domem. Właśnie tam mały Mario wraz z rodziną uciekali przed wojną na Bałkanach.

Mateusz Karoń

Komentarze (3)
Aga Nemirrna Miszczak
20.01.2016
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
Krew mnie zalewa jak czytam takie artykuły. Nie wiem co ten człowiek ma w sobie takiego, że go tak nienawidzicie. Czemu nie napiszecie gdzie był i co robił kiedy nie było go podczas meczu o Puc Czytaj całość