- Dlaczego trafiłem do Lecha? Ten klub ma duże ambicje, podobnie jak ja. Wszyscy chcą tu występować w pucharach, nikomu nie odpowiada bycie za czyimiś plecami, więc można powiedzieć, że moje osobiste cele pokrywają się z tymi, które ma pracodawca - stwierdził Nicki Bille Nielsen.
W końcówce okresu przygotowawczego Duńczyk miał problemy zdrowotne. Będzie jednak gotów do gry na niedzielne spotkanie z Termaliką Bruk-Bet Nieciecza. - Jestem w stu procentach przygotowany, a moja dyspozycja fizyczna jest bardzo dobra. Nic mi już nie dolega, zresztą w ostatnich dniach brałem udział w treningach - zaznaczył.
Oczekiwania są w Poznaniu ogromne, nie wszyscy piłkarze potrafili im podołać, ale Bille Nielsen nie sprawia wrażenia kogoś, kto mógłby się spalić psychicznie. - Zdaję sobie sprawę jaka tu jest presja i całkowicie mi to odpowiada. Nie wiem na razie zbyt wiele o polskiej Ekstraklasie, przede wszystkim nie znam naszych rywali. Jeśli chodzi o moją przeszłość, to z rozgrywek, w których brałem udział, najsilniejsza była liga hiszpańska. Trudno było też we Francji, bo występuje tam wielu obrońców z Afryki, którzy przewyższali mnie fizycznie i szybkościowo. Nie jestem jednak w stanie porównać tego do sytuacji w Polsce, bo nie rozegrałem tu jeszcze żadnego meczu o stawkę.
Duńczyk ma bogate CV, uchodzi też za piłkarza ekspresyjnego. - To prawda, jestem zwariowaną osobą, ale w dobrym znaczeniu tego słowa - przyznał. Ciekawie do dyskusji wtrącił się w tym momencie inny nowy nabytek mistrza Polski, Vladimir Volkov. - Potwierdzam, mieszkałem z nim w jednym pokoju i on naprawdę jest szalony.
Być może już w niedzielę okaże się jak to szaleństwo przekłada się na grę Bille Nielsena.
Zobacz wideo: Wiceprezes Lecha: Mistrzowska jedenastka się sypie? Raczej rozwija!
{"id":"","title":""}
Źródło: TVP S.A.