Martin Kobylański: Chcę by nie mówiło się, że Kobylański to tylko Andrzej

Michał Gałęzewski
Michał Gałęzewski
Głośnym echem odbiła się twoja wypowiedź. Kiedyś stwierdziłeś, że w 3. Bundeslidze na mecze przychodzi więcej osób niż w Ekstraklasie. Jakiej atmosfery spodziewasz się w Polsce?

- Doskonale wiem, że na mecze Lechii przychodzi wielu kibiców. Stadion jest świetny, chociaż murawy jeszcze nie widziałem. Kilka dni temu zwiedzałem obiekt i nie mogę go jeszcze dokładnie ocenić. Jestem pod wrażeniem tego co tu zastałem i liczę, że jak najwięcej kibiców będzie nas dopingować, co pomoże w wygraniu meczu.

Czy przyszedłeś do Lechii bardziej jako skrzydłowy, czy jako napastnik?

- Jako zawodnik, który ma pomóc drużynie i walczyć o trzy punkty. Lubię podawać piłkę, ale jestem też zawodnikiem szukającym akcji jeden na jeden, oddającym wiele strzałów na bramkę. Uwielbiam strzelać gole. Jak tylko zacząłem grać w piłkę, to albo występowałem na pozycji numer dziesięć, albo jako skrzydłowy. Grałem tam, gdzie była potrzeba. Jest fajna konkurencja, a ja chcę być jak najbliżej bramki przeciwnika.

Czy nastawiasz się na to, że wyjdziesz w meczu z Podbeskidziem w podstawowej jedenastce?

- Trener musi to ocenić. Ja jestem do jego dyspozycji. Ciężko mi ocenić moje szanse, bo przebywam krótko z drużyną. Czuję się gotowy i próbuję to udowodnić, pokazując się na każdym treningu z jak najlepszej strony. Jaką trener wystawi wyjściową jedenastkę, to jego decyzja.

Twoi koledzy musieli się długo przestawiać na taktykę 3-5-2, która nie jest standardowa. Czy przez to że nie grałeś w sparingach czujesz, że jesteś w tym momencie krok za kolegami?

- Ja akurat w Unionie Berlin grałem w systemie 3-5-2 i dobrze go znam. Lechia to dla mnie nowa drużyna i trzeba się odpowiednio zapoznać z chłopakami, ale na boisku każdy umie grać w piłkę i wie o co chodzi. Nie będzie to problemem.
Urodzony i wychowany w Niemczech piłkarz będzie mógł poznać Ekstraklasę od środka Urodzony i wychowany w Niemczech piłkarz będzie mógł poznać Ekstraklasę od środka
Na pewno od początku byłeś porównywany do swojego ojca i ze względu na nazwisko wiele od ciebie oczekiwano. Czy to bardziej pomagało, czy ciężko było udźwignąć presję?

- Nie było presji, bo kocham grać w piłkę i ludzie mogą sobie mówić co chcą. Tata wyrobił w polskiej piłce nazwisko. Jest ono ważne i znane, a ja chcę to utrzymać i dać coś od siebie, by nie mówiło się, że Kobylański to tylko Andrzej, ale również Martin. Koncentruję się na swojej grze i na tym co mówią o mnie najbliżsi i trenerzy. Jestem w kontakcie z tatą i z trenerem Nowakiem.

Czy jesteście podobnymi piłkarzami?

- Mój tata bardzo mocno walczył i nie miał dobrej techniki, co już sobie z nim wyjaśniliśmy. Ja jestem bardziej kreatywnym piłkarzem, szukającym strzałów na bramkę. To mogłoby nas różnić. On jest najważniejszym człowiekiem dla mnie w życiu, nie tylko piłkarskim. Cenię i szanuję jego decyzje. Zawsze chciałem grać w piłkę i być taki jak on. Inne rzeczy mnie nie interesują tak, jak kwestie typowo piłkarskie.

Rozmawiał Michał Gałezewski

Zobacz wideo: Lewandowski: karny? W Bundeslidze to ja podejdę
Źródło: TVP S.A.
Czy Martin Kobylański przebije się do pierwszego składu Lechii Gdańsk?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×