W ostatnich siedmiu ligowych spotkaniach Inter Mediolan wygrał tylko raz - 1:0 z Chievo Werona. Poza tym zremisował z Atalantą (1:1), Carpi (1:1) i Hellasem (3:3), a uległ Sassuolo (0:1), Milanowi (0:3) oraz w niedzielę Fiorentinie (1:2). Z pewnością można już więc mówić o małym kryzysie Nerazzurrich, którzy w tabeli Serie A spadli na 5. pozycję.
Decyzja Roberto Manciniego o ciszy medialnej może być spowodowana słabą postawą zawodników na boisku i koniecznością mobilizacji przed kolejnymi spotkaniami, ale również oznaczać krytykę pracy arbitra. Szkoleniowiec Interu nieraz miał już pretensje do rozjemców, a tym razem przy stanie 1:1 w 82. minucie Alex Telles po kontrowersyjnej decyzji musiał przymusowo opuścić boisko. Było wątpliwe, czy jego faul zasługiwał na drugą żółtą kartkę, za to konieczność gry w osłabieniu z pewnością utrudniła zadanie zespołowi w 91. minucie, kiedy Khouma Babacar strzelił dla Fiorentiny zwycięskiego gola.
Rywalizacja we Florencji dostarczyła wielu emocji, w tym także negatywnych. W samej końcówce Mauro Zarate uderzył bez piłki Jeisona Murillo i otrzymał bezpośrednio czerwoną kartkę. - Przepraszam widzów za ten brzydki incydent, ale wcześniej otrzymałem dwa ciosy od rywali i trudno w takiej sytuacji zachować spokój - stwierdził napastnik Fiorentiny.
Na dwóch "czerwieniach" Paolo Mazzoleni nie poprzestał i już po końcowym gwizdku ukarał Geoffreya Kondogbię. Francuski filar Interu miał ironicznie gratulować arbitrowi trafnych decyzji w czasie spotkania. Dla kolejnej straty punktów przez drużynę Manciniego nie miało to znaczenia, ale przeciwko Sampdorii Genua zespół będzie podwójnie osłabiony. A wygrana nad 17. drużyną tabeli to dla Nerazzurrich obowiązek, jeśli nie chcą stracić szans na awans do eliminacji Ligi Mistrzów.
Zobacz: Reforma Ekstraklasy, czyli plusy i minusy
{"id":"","title":""}