Miroslav Radović: Nikolić w Chinach tylko zyska. Vrdoljakowi należy się szacunek

Legia poradzi sobie bez Nikolicia - uważa Miroslav Radović. Serb w rozmowie z WP SportoweFakty zapowiada przyjazd na mecz Legii. Nie podoba mu się również, jak traktowany jest jego przyjaciel, Ivica Vrdoljak.

W tym artykule dowiesz się o:

WP SportoweFakty: 10 milionów euro daje Shanghai Dongya za Nemanję Nikolicia. Co pan radzi napastnikowi Legii?

Miroslav Radović: Sportowo i piłkarsko może tylko zyskać. Chińska liga jest dużo mocniejsza niż polska. Zależy też, jakie chłopak ma ambicje. Węgry zagrają na Euro we Francji, Nemanja może po dobrym turnieju trafić w lepsze miejsce.

Odejście Nikolicia byłoby dużą stratą dla Legii?

- Nie. Legia sobie bez niego poradzi. Kadrę ma dość szeroką. Za pieniądze z transferu mogłaby kupić wielu młodych, perspektywicznych piłkarzy. Osobiście myślę jednak, że nic z tego nie wyjdzie.

Przykładem dla prezesów Legii może być pan. Legia sprzedała pana w ubiegłym roku i klub odpadł z Ligi Europy i nie zdobył mistrzostwa Polski.

- Nemanja jest w gazie, takiej oferty finansowej Chińczyków nikt w Europie nie przebije. Zależy na czym władzom klubu zależy: czy wziąć za niego jak najwięcej, czy sięgnąć po trofea i dobrze grać w europejskich pucharach.

Spodziewał się pan tak nagłej inwazji transferowej chińskich zespołów?

- Nie przypuszczałem, że nastąpi to tak szybko. Niektórzy śmiali się ze mnie jak odchodziłem tam roku temu. A teraz do Azji trafia wielu klasowych graczy. Alex Teixeira kosztował 50 mln euro, Jackson Martinez 42 mln, Ramires 28 mln, a Gervinho 18 mln. I to nie wszystko. Myślę, że za kilka lat chińska ekstraklasa zbliży się poziomem do ligi angielskiej czy hiszpańskiej. Aż trochę żałuję, że mnie tam już nie ma. Fajnie byłoby rywalizować z tak klasowymi piłkarzami. Pobyt w Chinach, choć krótki, wspominam bardzo miło. Ludzie są bardzo, ale to bardzo życzliwi i sympatyczni. Lubią pomagać, słuchają. Nadal utrzymuje kontakt z niektórymi Chińczykami.

Miał pan wrócić do Legii, a wylądował w Olimpii Lublana. Dlaczego?

- Olimpia długo nie była mistrzem Słowenii, a po pierwszej rundzie jest liderem. Znam się z trenerem Marko Nikoliciem. Chcę pomóc drużynie i przede wszystkim się odbudować.

Trochę pan nie grał. Od kwietnia ubiegłego roku.

- Trochę to mało powiedziane... Uważam, że wybrałem dobry kierunek żeby wrócić do formy. Ostatnio zagrałem pół godziny w sparingu. Piłka nie przeszkadzała, są jednak braki fizyczne. Do wznowienia ligi zostało dwa tygodnie. Myślę, że na drugą kolejkę rundy rewanżowej, na spotkanie derbowe z Mariborem, powinienem być gotowy.

Jakich Olimpia ma kibiców?

- Nie ma o czym gadać. Ciężko porównywać ich do polskich fanów. Potrzeba im jeszcze dużo czasu, by osiągnąć poziom kibiców Legii. Słowenia to małe państwo, pod względem piłki i fanów dopiero się rozwija. Ale podoba mi się w Lublanie. To niewielkie miasto, ma ok. 300 tysięcy mieszkańców. Wszędzie mam blisko. 45 minut nad morze, tyle samo w góry. Blisko mam Italię i blisko do Serbii. Wracając do tematu kibiców - lubię jak trybuny żyją. Moim zdaniem Legia nie ma pod tym względem konkurencji w Europie. Jak będę miał czas, to wpadnę na mecz do Warszawy.

Na Żyletę?

- Może, zobaczymy.

Wpadnie pan na trybuny, a do Legii?

- Gdyby to zależało od prezesa Bogusława Leśnodorskiego, byłbym tam już teraz. Ale na nikogo złego słowa nie powiem. Może temat Legii wróci za pół roku, za rok. Zobaczymy.

Pana przyjaciel, Ivica Vrdoljak, trafił do drugiej drużyny. Aż tak źle z jego zdrowiem?

- To trudny i delikatny temat. Kumplujemy się i wiadomo, że będę go bronił. To kapitan Legii i uważam, że zasługuje na więcej szacunku. Ale to moje osobiste zdanie. Najważniejsze, by wrócił do zdrowia i nie łapał więcej urazów. Na pewno przyda się jeszcze drużynie. Jestem przekonany, że wróci silniejszy.

Rozmawiał Mateusz Skwierawski
Zobacz wideo: Aubameyang czy Lewandowski? Niemieccy dziennikarze zgodni

Źródło: TVP

Źródło artykułu: